Jak doprowadzić państwo do ruiny – poradnik dla opornych

Już w 2018 roku można było się spodziewać, że turecka gospodarka będzie miała w przyszłości problemy. Właśnie wtedy odbyły się wybory parlamentarne oraz prezydenckie, które wygrał urzędujący Recep Tayyip Erdogan oraz jego rządowi sojusznicy. Obawiano się kolejnego zwycięstwa Erdogana, ponieważ jego pierwsza kadencja stała pod znakiem kryzysu migracyjnego, a także konfliktów z Zachodem oraz Wschodem. Nie mówiąc już o jedenastu poprzednich latach, kiedy był premierem Turcji, jednak w tamtym czasie trzymał się umiarkowanego kursu. Polityka gospodarcza rządu była korzystna dla inwestorów zagranicznych, pomimo mizernych wskaźników ekonomicznych (najgorzej było po kryzysie finansowym z 2007 r., chociaż Turcja dość dobrze sobie z nim poradziła).

Jednak w 2018 roku kraj został silnie osłabiony przez kryzys oraz zahamowanie gospodarcze, spowodowane w dużej mierze przez konflikt polityczny z USA. Donald Trump nałożył mocne sankcje – politycy partii rządzącej otrzymali zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych, a krajowe podmioty nie mogły zawierać transakcji z tureckimi przedsiębiorstwami. Nie wchodząc w szczegóły, warto wiedzieć o nieudanym wojskowym zamachu stanu, który wstrząsnął krajem, a Erdoganowi dał możliwość jeszcze większej kontroli nad państwem. Obok sankcji państwo zostało osłabione przez kryzys walutowy, który spowodował spadek wartości liry w stosunku do dolara o prawie 40 proc. w ciągu kilku miesięcy. Sytuację z roku 2018 udało się załagodzić, jednak turecka gospodarka miała problem z powrotem na ścieżkę wzrostu gospodarczego.

Inflacyjny rollercoaster

Jednak teraz Turcja zmaga się z jeszcze większymi kłopotami. Największym z nich jest jak obecnie w wielu krajach świata, wysoka inflacja. Trzeba jednak pamiętać, że ten problem trwa już od dłuższego czasu – pod koniec 2018 r. inflacja osiągnęła poziom 25 proc. r/r. Tym razem jednak turecki prezydent wywindował inflację na jeszcze wyższe szczyty – według danych Turkish Statistical Institute w grudniu 2021 r. inflacja wyniosła 36,1% r/r. Co istotne, miesiąc wcześniej było to „zaledwie” 21,3% r/r.

Inflacja roczna w Turcji od 2012 r. Źródło: tradingeconomics.com za: Turkish Statistical Institute

Nasuwa się jednak pytanie – czy to rzeczywista stopa inflacji? Wątpliwości posiada turecka organizacja ENAG, która na podstawie swoich obliczeń przedstawia miesięczne oraz roczne odczyty inflacji w Turcji. Według grudniowego biuletynu (który można znaleźć tutaj) inflacja (E-CPI – ENAGrup Consumer Price Index) wyniosła 19,35 proc. m/m. Z kolei w ciągu ostatnich 12 miesięcy jej wartość wzrosła o 82,81 proc. Metodologia E-CPI polega na codziennym odczytywaniu ok. 250 tys. cen towarów i usług na terenie całego kraju oraz późniejszym przetworzeniu tych danych.

Walutowa słabość

Obok inflacji niemałym problemem Turcji jest jej słaba waluta. Lira turecka w ciągu roku straciła niemal połowę swej wartości. Szczyt można było dostrzec w połowie grudnia 2021 r., kiedy za jednego dolara amerykańskiego można było nabyć ponad 16,5 liry. Jeszcze w sierpniu tego roku dolar był wart „zaledwie” 8 lir tureckich. Zastanawiać może nagłe, niezwykle silne umocnienie waluty, która odzyskała prawie 30 proc. swej wartości w kilka dni. Stało się tak dzięki prezydentowi, który ogłosił, że rząd dopłaci posiadaczom krajowej waluty, jeżeli dalej będzie traciła na wartości. Ponadto miał zostać wprowadzony program zapobiegający „dolaryzacji” gospodarki (konwersji depozytów na stabilną, amerykańską walutę). Erdogan zachęcił obywateli do oszczędzania w lirze tureckiej.

Kurs USD/TRY w ostatnich 5 miesiącach. Źródło: stooq.pl

Biorąc pod uwagę wszystkie sygnały, możemy dojść do wniosku, że sytuacja gospodarka w Turcji jest, delikatnie mówiąc, nieciekawa. Kogo należy obwinić za obecny stan rzeczy?

Wina Erdogana?

Ciężko nie krytykować prezydenta Recepa Erdogana, który swoimi działaniami istotnie przyczynia się do ciągłego pogorszenia gospodarki Turcji. Co zatem robi turecka głowa państwa? Przede wszystkim podejmuje nielogiczne decyzje i stale destabilizuje działalność banku centralnego Turcji. W ramach swoich (prawie nieograniczonych) uprawnień w zasadzie samodzielnie stanowi o polityce gospodarczej państwa. Trzeba przyznać, że dekrety przez niego podejmowane są, znów dyplomatycznie mówiąc, dosyć nietypowe. Można powiedzieć nawet, że są wbrew znanym nam teoriom ekonomicznym. Najszerszym echem rozeszły się informacje o niespotykanej polityce stałego obniżania stóp procentowych podczas szalejącej inflacji. W listopadzie benchmarkowa jednotygodniowa stopa procentowa została obniżona do 15 proc… by miesiąc później obniżyć ją do 14 proc. Co jeszcze ciekawsze, w ciągu czterech miesięcy stopy te spadły o 500 punktów bazowych, czyli o 5 punktów procentowych.

Skąd taka decyzja? Erdogan odwołuje się do… islamu, który „zakazuje pobierania odsetek”. Prezydent Turcji od lat walczy z „matką i ojcem wszelkiego zła”, jak zgrabnie nazwał wysokie stopy procentowe, co w obecnej sytuacji nie powinno podobać się prezesowi banku centralnego. No cóż… jak mus, to mus – turecki organ nie jest niezależny, więc polecenie trzeba wykonać. A jeśli prezes się zbuntuje i zacznie działać wbrew presji Erdogana? W zasadzie może pakować walizki. W 2019 roku, po 3 latach walki z prezydentem, został zwolniony Murat Cetinkaya, a po następnych 16 miesiącach ze stanowiskiem pożegnał się Murat Uysal. W listopadzie 2020 r. funkcję prezesa banku centralnego przejął Naci Abgala, ale po czterech miesiącach również on przestał wykonywać powierzone mu obowiązki. Rolę prezesa od 21 marca 2021 r. sprawuje Sahap Kavcioglu. Nieprzychylni prezydentowi pytają, jak długo utrzyma się na swoim stanowisku…

Kraina w ruinie?

Czy Turcja znalazła się w stanie całkowitej zapaści gospodarczej? Jeszcze nie, taki proces raczej nie zdarza się w ciągu jednego roku. Turecka gospodarka tak łatwo nie odpuści, co można stwierdzić po względnie pozytywnych odczytach innych wskaźników. Przykładowo, według Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOiR) w 2021 r. PKB kraju wzrosło o ponad 9 proc. Jest to wzrost silniejszy niż w pozostałych krajach regionu, a zawdzięczać go można niespodziewanemu odbiciu eksportu (ponad 25 proc. w górę względem ubiegłego roku) oraz dość szybkiemu uporaniu się z najbardziej palącymi problemami związanymi z pandemią koronawirusa. Niestety, nie ma się z czego cieszyć – cóż z tego, że gospodarka jeszcze jakoś sobie radzi, skoro zyski zjadane są przez inflację oraz słabą walutę. Już teraz Ehsan Khoman, dyrektor działu badań rynków wschodzących dla Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki w MUFG Bank w Dubaju, zapowiedział mniej optymistyczne czasy. Stwierdził bowiem, że w 2022 roku wzrost gospodarczy osłabnie do maksymalnego poziomu 3,4 proc., a następny rok, w zależności od polityki rządu, może być jeszcze gorszy dla gospodarki.

Co zrobi prezydent Erdogan? Jeżeli zależy mu na dobru kraju, powinien przedsięwziąć kroki, które zagwarantują stabilność instytucjonalną oraz poprawią stosunki z zagranicą. Jednak ciężko stwierdzić, co będzie w przyszłości…

About the author