Stop Loss. Take Profit

Problem wspólnego pastwiska

Ile warta jest w dzisiejszych czasach współpraca? Technologiczny i społeczny rozwój doprowadził ludzkość do momentu, w którym tak naprawdę bez podejmowania wspólnych działań z resztą społeczeństwa wykluczone jest osiągnięcie pełnego wykorzystania potencjału poszczególnych pomysłów czy projektów. Nie ma w tym nic złego, pomoc od ludzi, którzy są specjalistami w danych dziedzinach oraz umiejętność wyznaczania odpowiednich kompromisów w działaniu pozwala na rozszerzanie swoich horyzontów. W końcu nie od zawsze ludzie byli tego tak świadomi, co świetnie pokazuje nam „problem wspólnego pastwiska”. Cofnijmy się zatem w przeszłość do czasów feudalnej Anglii, aby jak najlepiej zobrazować do dziś istniejące zjawisko.

Co mają wspólnego pastwiska oraz gospodarka?

Oczywiście na samym wstępie należy ustalić, że pastwiska oraz żyjące na nich krowy będą jedynie metaforą, dzięki której w przystępny sposób można przedstawić problem gospodarczy. W 1833 roku ekonomista William Forster Lloyd postawił pytanie: „Dlaczego na wspólnych pastwiskach bydło jest takie wątłe i skarłowaciałe? I dlaczego samo wspólne pastwisko jest tak ogołocone? Czemu tak bardzo różni się od terenów prywatnych?”. Wyobraźmy sobie sytuację, w której pastwisko jest podzielone na dwie takie same części. Jedna część jest dostępna dla każdego pasterza w okolicy, natomiast druga jest podzielona na 5 równych partii, z czego każda jest własnością osobistą jakiegoś rolnika. Na pierwszym pastwisku krowy wypasa 5 hodowców każdy po 5 krów, analogicznie taka sama sytuacja dzieje się na drugiej części pola, ale każdy hodowca pozwala wejść na sprywatyzowany teren maksymalnie tylko swoim 5 krowom. Aktualna ilość bydła wpuszczana na całe pole, skutkuje zjedzeniem całej trawy przez zwierzęta, a więc dopuszczenie choćby jednej krowy więcej doprowadzi do tego, że pole nie zregeneruje się odpowiednio do przyszłego roku i będzie coraz mniej wydajne. Skutkiem tej sytuacji będzie coraz gorszy poziom wyżywienia krów z roku na rok. Jednak zarówno rolnicy ze swoją własną częścią pola jak i Ci, którzy wypasają krowy na ogólnodostępnej części są kompetentni i wiedzą, że nie mogą wpuścić więcej bydła na pastwisko. Pasterze, którzy mają wykupioną część ziemi prawdopodobnie nigdy nie wpuszczą zbyt dużej ilości zwierząt na pole, ponieważ w dłuższym okresie jest to dla nich kompletnie nieopłacalne, właściwie dla chłopów, którzy korzystają ze wspólnej części pastwiska wpuszczenie dodatkowych zwierząt też nie skończy się dobrze w przyszłości. Jednak bodźce oraz intuicja podpowiadają coś innego. Skupmy się teraz całkowicie na wspólnej części pola. Rolnik o imieniu Adam posiada 6 krów, ale jednej nie wpuszcza na pastwisko, ponieważ wie, że „odbije się” to negatywnie na zasobach, które oferuje. Jednak Adam pomyślał sobie: „- a co jeśli mój kolega rolnik Jakub wypuści w pole swoją 6 krowę? Wtedy i tak pole prędzej czy później zacznie się niszczyć, a ja nie wykorzystam okazji na wykarmienie mojego bydła”. W takiej właśnie sytuacji rolnicy przestają myśleć racjonalnie i skupiają się wyłącznie na swoich interesach, co tak naprawdę prowadzi nie tylko do „uprzykrzenia” życia innym pasterzom, lecz zarówno swoim zwierzętom. Bo jeśli Pan Adam wprowadzi dodatkową krowę, zapewne Pan Jakub zrobi to samo. Inni rolnicy też nie będą biernie przyglądać się sytuacji i wprowadzą zbyt dużą ilość zwierząt. Skutkiem tej sytuacji będzie zniszczenie pastwiska i brak możliwości wypasania jakichkolwiek zwierząt. Opisana sytuacja prowadzi do prostej prawidłowości: krowa jest jego własnością osobistą więc im więcej krów danego rolnika będzie się pasło na wspólnym pastwisku, tym lepiej dla niego. Natomiast pastwisko jest wspólne. Zatem wszelkie potencjalne straty rozłożone będą na wszystkich. A jako, że prywatny zysk rolnika będzie przewyższał jego udział we wspólnej stracie, zdecydowanie opłaca mu się przyprowadzić kolejną krowę. I to szybko, zanim ktoś inny wpadnie na ten sam pomysł. 

Jakie mogą być skutki wspólnego pastwiska?

Omawiając skutki podanego przedsięwzięcia gospodarczego pozostańmy w temacie pastwisk. Posłużą nam one idealnie do przedstawienia jakie skutki może nieść problem dzielenia się. Nadmierna eksploatacja jest jednym z kluczowych aspektów tego problemu. Gdy wielu użytkowników pastwiska nie ma odpowiednich regulacji i kontroli, może dojść do nadmiernego wypasu zwierząt. Duże stada intensywnie wykorzystują dostępne zasoby, co prowadzi do wyczerpania pastwisk i degradacji gleby. Konflikty interesów są kolejną konsekwencją wspólnego pastwiska. Różni użytkownicy dążą do zapewnienia jak najlepszych warunków dla swoich zwierząt i maksymalizacji zysków, co prowadzi do rywalizacji i konfrontacji. Brak skutecznego zarządzania i współpracy pogłębia problem. Bez systemu zarządzania i wspólnych regulacji trudno osiągnąć koordynację i współpracę między użytkownikami. To z kolei utrudnia efektywne wykorzystanie zasobów i podejmowanie decyzji dotyczących ochrony środowiska. Degradacja środowiska jest kolejną poważną konsekwencją problemu wspólnego pastwiska. Nadmierne wypasanie i brak adekwatnych praktyk zarządzania prowadzą do erozji gleby, degradacji roślinności i utraty bioróżnorodności. To z kolei negatywnie wpływa na cały ekosystem i długoterminowe zrównoważenie pastwisk. Przedstawiony problem można przedstawić na innych przykładach. Na przykład pastwisko możemy zastąpić stawem, a hodowców wędkarzami. Wtedy połów zbyt dużej ilości ryb przez jednego wędkarza może prowadzić to wyginięcia jakiegoś gatunku ryb w zbiorniku, co w ostateczności może utrudnić łowienie każdemu, kto korzysta ze stawu. 

Źródło: https://www.youtube.com/watch?v=TPXTiQPGZoo&ab_channel=ProstaEkonomia

Problem wspólnego pastwiska w dzisiejszych czasach

Profesor ekologii Garrett Hardin, w swej pracy z 1968 roku zatytułowanej „The Tragedy of The Commons” ukazał problem gospodarczy w świetle bliższych nam czasów. Przypominając pracę Lloyda, opisał problem tragedii wspólnego pastwiska, polegający na tym, że przy wolnym dostępie do wspólnych zasobów, człowiek działając racjonalnie we własnym interesie, przynosi straty reszcie społeczeństwa i samemu sobie w dłuższym okresie, gdyż działające na niego bodźce zachęcają go do nadużywania zasobów i jednoczesnego zaniedbywania ich utrzymywania i odnawiania. Używa przy tym stwierdzenia: „Ruina jest przeznaczeniem, w kierunku którego pędzą wszyscy ludzie, każdy w pogoni za swym własnym najlepszym interesem, w społeczeństwie, które wierzy w wolność korzystania ze wspólnych zasobów. Wolność korzystania ze wspólnych zasobów przynosi ruinę wszystkim”. A więc w czym tkwi problem wspólnych zasobów? Początkowo, gdy zasobów jest dostatecznie dużo w porównaniu do liczby użytkowników, swobodne korzystanie z tych zasobów nie jest problemem. Na przykład, trzy krowy na pastwisku, które może pomieścić 50 krów, nie zniszczą pastwiska, nawet jeśli jedzenie stanowi ich jedyne zajęcie. Podobnie, pojedynczy wędkarz nie odłowi wszystkich ryb z dużego jeziora, a mała grupa mieszkańców amerykańskich równin nie przyczyni się do spadku populacji bizonów. Jednak istnieje punkt zwrotny, w którym natura nie jest w stanie odnowić tych zasobów. Na przykład, pastwisko może wyżywić tylko określoną liczbę zwierząt, a jezioro może znieść jedynie określoną liczbę rybaków i wędkarzy, aby populacja ryb nie zmniejszała się z roku na rok. Na amerykańskich równinach również nie istnieje nieskończona liczba bizonów. W miarę wzrostu liczby zwierząt, rybaków, wędkarzy czy myśliwych, tereny zaczynają być przeciążone. W takiej sytuacji, przy swobodnym dostępie do zasobów, które się na nich znajdują, te zasoby są nadmiernie wykorzystywane, a ich utrzymanie jest zaniedbywane. Spróbujmy znaleźć odzwierciedlenie problemu wspólnego pastwiska w nowoczesnym świecie. Takim przykładem mogą być otwarte morza. Według prawa wszyscy mają do tych wód równy dostęp, na przykład każdy ma prawo prowadzić połów na otwartym morzu, a jednocześnie żaden człowiek ani państwo nie posiada nad nimi zwierzchnictwa. Wraz ze wzrostem populacji, unowocześnianiem sposobów połowu itp. natura nie nadąża z podażą. Tytułowa tragiczność tej sytuacji polega na tym, że rybacy chcąc łowić jak najwięcej, w efekcie łowią mniej niż by mogli, gdyż bodźce które nimi kierują popychają ich do niszczenia zasobu, zamiast jego zrównoważonego wykorzystywania w długim terminie, dbając o utrzymanie populacji ryb na odpowiednim poziomie. 

Jak można uniknąć wyżej przedstawionej tragedii?

Oczywiście jest kilka sposobów, aby uniknąć problemu wspólnego pastwiska. Dwa z nich świetnie w swojej pracy opowiedział Profesor Hardin. Zaproponował on bowiem:

1. Utworzenie praw własności do rzadkich zasobów, co pozwoliłoby na zmianę bodźców i wykluczanie innych z ich użytkowania.

2. Odgórne regulacje dostępu do rzadkich zasobów.

Inna metoda została zaproponowana przez noblistkę Elinor Ostrom. Uważała ona bowiem, że utworzenie oddolnych instytucji pomogłoby w rozwiązaniu problemu. Przytoczyła w swoich pracach przykłady obrazujące, że społeczności umiały stworzyć w odpowiednich warunkach zasady, dzięki którym udawało im się długoterminowo korzystać ze wspólnych zasobów w zrównoważony sposób. Wbrew temu co wynikało z prac Hardina, Ostrom uważała, że ludzie korzystający ze wspólnych zasobów nie są skazani na tragedię wspólnego pastwiska. Mogą się „dogadać” i stworzyć odpowiednie instytucje. 

Jaka przyszłość czeka wspólne pastwiska?

Podsumowując, problem wspólnego pastwiska ujawnia ryzyko nadmiernego wykorzystania zasobów, gdy każdy działa w swoim własnym interesie. Jednak istnieje nadzieja, że poprzez współpracę i odpowiednie zarządzanie, możemy wdrożyć zrównoważone rozwiązania. Współpraca między użytkownikami wspólnego pastwiska, poprzez ustalanie limitów, wspólne podejmowanie decyzji i dbanie o równowagę ekologiczną, może prowadzić do ochrony zasobów dla przyszłych pokoleń. W ten sposób, poprzez wzajemne zrozumienie i solidarność, możemy stworzyć harmonijną przestrzeń, w której zasoby są odpowiednio wykorzystywane, a przyroda ma szansę na regenerację i trwałe istnienie.

© Copyright profit-journal.pl - All rights reserved – Privacy Policy