Inflacyjne przyspieszenie

Stały punkt na zmiennej mapie zainteresowania

W szybko zmieniającym się otoczeniu politycznym i społecznym ciężko o wzbudzenie trwałego zainteresowania. Rekordowe temperatury na południu Europy i pożary trawiące lasy tego regionu były śledzone przez co najwyżej kilka dni, co nie było niczym nowym czy niespodziewanym – podobnie było przecież, gdy półtorej roku temu płonęła Australia, a dwa lata temu lasy Amazonii. Również protesty na Białorusi tylko na moment zaciekawiły uwagę opinii publicznej. Obrazki z zamkniętego dla świata zewnętrznego Mińska czy innych białoruskich miast na naszych ekranach gościły znacznie krócej niż zasługiwała na to postawa Białorusinów. Jednakże, w ostatnich miesiącach pojawił się temat, który stał się stałym punktem analiz i ocen dokonywanych przez społeczeństwo. Poziom cen w polskiej gospodarce wpływa na codzienne decyzje obywateli, a zmiany dotyczące siły nabywczej polskiego pieniądza stały się dotkliwe dla Polaków. To właśnie bezpośredni wpływ poziomu inflacji na nasze portfele sprawia, że ten temat jest i będzie poruszany w debacie publicznej, dlatego warto zastanowić się, czym jest inflacja, w jaki sposób bada ją Główny Urząd Statystyczny i jak wyglądają prognozy na najbliższe miesiące.

Najszybciej od lat

31.08.2021 r. Główny Urząd Statystyczny ogłosił wyniki szybkiego szacunku wskaźnika cen dóbr i usług konsumpcyjnych (CPI). Wynika z niego, że w sierpniu ceny przeciętnie wzrosły o 5.4% w porównaniu z analogicznym okresem minionego roku.

Czy 5.4% to dużo? Zdecydowanie tak. Po oraz ostatni tak wysoki poziom wskaźnika CPI (consumer price index) został zaobserwowany niemal dokładnie 20 lat temu, gdy po kilkunastu latach ciężkiej walki i przeprowadzeniu wielu reform udało się doprowadzić ceny do względnej stabilności.

Źródło: bankier.pl

Jak można zauważyć, w ostatnich dwóch dekadach poziom 5% był swoistym „oporem”, od którego kilka razy odbijała się stopa inflacji, nie przekraczając tego poziomu.

Sygnały sierpnia

W ostatni dzień roboczy miesiąca Główny Urząd Statystyczny publikuje sygnalny komunikat dotyczący poziomu cen w zakończonym właśnie miesiącu. Publikacja jest zazwyczaj mało bogata w treść i zawiera niezbyt wiele informacji. Jej celem jest przede wszystkim poinformowanie o odnotowanym poziomie stopy inflacji. Bardziej szczegółowe dane są publikowane po około 2 tygodniach w kolejnej informacji dotyczącej pomiaru inflacji w danym miesiącu.

Źródło: GUS

Z przedstawionych danych wynika, że przyczyn dalszego wzrostu inflacji, który został zanotowany w sierpniu, możemy szukać w powoli taniejącej żywności oraz w silnym wzroście cen nośników energii i paliw. Żywność, na która składają się też owoce i warzywa w sezonie wakacyjnym jest relatywnie tania. W tym roku ten proces zachodzi w bardzo ograniczonym zakresie – poziom cen był tylko nieznacznie niższy niż w lipcu. Przy wzroście w ujęciu miesięcznym cen paliw i nośników energii (głównie gazu) nie jest zaskoczeniem wzrost przeciętnego poziomu cen w porównaniu do poprzedniego miesiąca.  

W lipcu stopa inflacji rdr wyniosła 5.0%, to jest tylko o 0.4 pp mniej niż w sierpniu. Jak widzimy, sytuacja na przestrzeni ostatniego miesiąca nie zmieniła się zbyt mocno, dlatego dane zawarte w publikacji dotyczącej lipca dają pełniejszy obraz sytuacji inflacyjnej w polskiej gospodarce.

źródło: GUS

Na przestrzeni roku zdecydowanie najdynamiczniej rosły ceny dotyczące segmentu transportowego. Wzrost przeciętnego poziomu cen aż o 18.5% w ujęciu rocznym wynikał przede wszystkim z silnego wzrostu cen paliw do prywatnych środków transportu. Wyniósł on 30%. Przy czym należy pamiętać, że transport stanowi niespełna 10% wartości koszyka inflacyjnego, więc wpływ zmian poziomu cen w tej kategorii jest znaczący, ale może być on równoważony zmianami cen w innych sektorach. Tak się jednak nie dzieje, gdyż rosły również ceny w pozostałych kategoriach towarowych. Jedynie obuwie i odzież były przeciętnie tańsze niż przed rokiem. W pozostałych grupach ceny rosły przeciętnie o kilka procent.  Spośród badanych produktów i usług, ceny tylko nielicznych z nich rosły w tempie przekraczającym 10% – były to między innymi mięso drobiowe (22.6%) i wywóz śmieci (23.1%). Również bardzo nieliczne z nich w porównaniu rocznym staniały. Tańsze niż przed rokiem były na przykład ubezpieczenia, odzież czy herbata.

Z lipcowych danych wynika, że wzrost cen jest zjawiskiem cechującym całą polską gospodarkę, a stopa inflacji nie jest napędzana kryzysem w jednej z kluczowych branż, lecz jest wynikiem zjawisk makroekonomicznej.

Nie tylko Polska

Przyspieszenie tempa wzrostu cen nie jest problemem jedynie w Polsce. W sierpniu zanotowano znaczne zmiany poziomu cen w Strefie Euro. W porównaniu z lipcem zmiany były tam znacznie silniejsze niż w Polsce, jednakże poziom inflacji pozostał tam na poziomie znacznie niższym od polskich wyników. Według Eurostatu, inflacja CPI w krajach Eurozony wzrosła z 2.2% w lipcu do 3.0% w sierpniu. Głównym motorem napędowym stopy inflacji w strefie euro są kilkunastoprocentowe zmiany cen energii.

źródło: Eurostat

Miary inflacji czy manipulacji?

Badania poziomu cen w gospodarce budzą liczne kontrowersje. Odczuwalna inflacja wydaje się być zdecydowanie wyższa niż wynikałoby to z danych publikowanych przez organy rządowe. W Polsce za wskaźnik pomiaru zjawiska zmian cen najczęściej przyjmuje się inflację CPI. Ten wskaźnik opiera się na badaniu wyłącznie cen dóbr i usług konsumpcyjnych. Oznacza to, że przysłowiowe „tanienie lokomotyw” nie jest odzwierciedlane w tym wskaźniku. Główny Urząd Statystyczny bada zmiany poziomu cen towarów i agreguje je, wyliczając zmianę poziomu cen składnika koszyka inflacyjnego. Niestety, GUS nie udostępnia szczegółowych informacji o artykułach, które składają się na poszczególne grupy towarowe. Nie wiemy, jakie dokładnie towary są badane np. w kategorii „żywność i napoje bezalkoholowe”, wiemy jedynie, z ilu towarów składa się składnik koszyka inflacyjnego i jaki ma on udział w całym koszyku.

Koszyk inflacyjny, źródło: GUS

Jak tłumaczy GUS, zatajanie tych informacji jest praktyką typową dla urzędów statystycznych na całym świecie. Takie działanie ma chronić przed celowymi manipulacjami poziomami cen objętych badaniem towarów i usług.

Badaczom często zarzuca się też manipulowanie koszykiem inflacyjnym w związku z corocznymi zmianami wag poszczególnych działów klasyfikacji, przy czym dokonywane zmiany są kosmetyczne i mają one podstawę w zmianach wydatków gospodarstw domowych.

Co nas czeka?

Ekonomiści pytani przez PAP Biznes () przewidują, że czekają nas dalsze podwyżki wzrostu wskaźników inflacji. W swoich analizach operują także pojęciem inflacji bazowej. Od 11 lat Narodowy Bank Polski publikuje odczyty 4 miar inflacji bazowej. Są to:

  • inflacja po wyłączeniu cen administrowanych,
  • inflacja po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych,
  • inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii,
  • 15% średnia obcięta.

Inflacja bazowa jest miarą, która pozwala lepiej ocenić długookresowe trendy poziomu inflacji. Inflacja CPI jest wrażliwa na szoki podażowe (np. potencjalne ograniczenie dostaw ropy naftowej powodu wzrost cen paliw, a potencjalny kryzys pogodowy może zmienić ceny żywności), zaś inflacja bazowa jest względnie odporna na krótkookresowe zmiany cen. Ekonomiści szacują, że również i ona znacząco wzrosła. Brak reakcji Rady Polityki Pieniężnej może spowodować dalsze przyspieszenie zachodzących procesów przy utrzymywaniu się wciąż niskich stóp zwrotu z lokat. Można zakładać, że popyt w polskiej gospodarce będzie utrzymywany kosztem oszczędności, co w długim okresie może spowodować spadek majętności Polaków oraz wyhamowanie wzrostu gospodarczego.

Czy inflacja jest korzystna?

W naukach ekonomicznych przyjmuje się, że niski i stabilny poziom inflacji jest sytuacją korzystną dla gospodarki. Stąd też władze monetarne bądź ustawodawca przyjmują docelowy poziom inflacji w gospodarce, który uważają za pożądany. W Polsce cel inflacyjny wynosi 2.5% z dopuszczalnym przedziałem odchyleń 1 pp.. Jeszcze w marcu inflacja wyniosła 3.2%, co oznacza, że jej poziom był optymalny. Jednakże, w ostatnich miesiącach górna granica poziomu inflacji została przekroczona, co powinno być dzwonkiem ostrzegawczym dla Rady Polityki Pieniężnej utrzymującej stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie.

Zamiast podsumowania

O inflacji warto mówić, ale warto mówić o niej rozsądnie. Wzrost o 5.0% czy 5.4% w skali roku jest zmianą odczuwalną zarówno w portfelach, jak i w excelu, ale nie jest to inflacja galopująca. Można oczekiwać, że w kolejnych miesiącach odczyty wzrostu poziomu cen będą jeszcze bardziej niepokojące, ale scenariusz wenezuelski w najbliższej przyszłości nam nie grozi. Można (i trzeba) dyskutować o sensowności polityki fiskalnej i monetarnej w ostatnich miesiącach, ale nie warto popadać w skrajny populizm, który głosiłby, że ceny powinny spadać, a ludziom żyłoby się wówczas dostatniej.

About the author