Stop Loss. Take Profit


Tłem ostatnich wydarzeń z całego świata, a w szczególności konfliktu na Ukrainie, stała się ropa naftowa. Z punktu widzenia Europy, mówiąc o ropie, zwracamy uwagę szczególnie na jej eksport, biorąc przy tym pod uwagę niemal cały świat. Potrzeba odcięcia się od dostaw z Rosji sprowokowała spore zawirowania na światowych rynkach, a przed eksporterami tego surowca pojawiły się ogromne oczekiwania. Odcinanie się od Rosji, współpraca z Norwegią, Stanami Zjednoczonymi, Arabią Saudyjską, oraz wizja ponownego zwrócenia się w kierunku ropy z Wenezueli to kluczowe tematy ostatnich miesięcy. Czego w obecnej sytuacji należy się spodziewać?

Znaczenie ropy naftowej we współczesnej gospodarce

Ceny paliw, jakie widzimy na stacjach w ostatnim czasie, to rzecz, która zwraca uwagę największej liczby zainteresowanych. Jednak nie tylko paliwa odzwierciedlają znaczenie ropy naftowej. Proces rafinacji pozwala uzyskać również składniki potrzebne do produkcji tworzyw sztucznych, smarów, asfaltu oraz niektórych leków. Cena baryłki ropy ma więc wpływ na znacznie więcej dziedzin życia, niż mogłoby się wydawać. Z pozycji importera ważne jest zapewnienie stabilnych dostaw, co w obecnych czasach stanowi problem.


Rosja w znacznej mierze opiera swój budżet na eksporcie ropy naftowej, a jednym z najważniejszych kierunków jest Unia Europejska. Eksport ten zaczął lekko spadać dopiero w ostatnich latach, jednak od początku lat 90. znacznie wzrastał, co spowodowało rozwój infrastruktury właśnie w tym kierunku. Możliwości przesyłania surowca stanowią największy problem w odcięciu się od rosyjskich dostaw. Inni producenci, tacy jak Norwegia oraz Stany Zjednoczone, byłyby w stanie pokryć europejskie zapotrzebowanie, gdyby nie brak odpowiedniej infrastruktury do przesyłu surowca. Dla Polski ogromną szansę stanowi gdański Naftoport, którego przepustowość w perspektywie kilku miesięcy będzie w stanie z nawiązką pokryć krajowe zapotrzebowanie. Tu jednak wracamy do problemu, jakim jest kierunek, z którego ropa miałaby popłynąć. Norweski surowiec to w opinii wielu ludzi najlepsze rozwiązanie, musimy jednak pamiętać, że jest on droższy niż ten z Rosji. Spadek cen paliw na stacjach staje się więc odległym marzeniem, które ma niewielkie szanse na spełnienie.

Chiny ratunkiem dla Rosji

Ograniczenia wynikające z możliwości transportu surowca to problem przede wszystkim dla Europy. Rosja jako eksporter ma nieco mniejsze problemy, ponieważ zachód był dla niej ważnym, ale nie jedynym kierunkiem. Kraje azjatyckie to przede wszystkim mnóstwo ludzi, którzy generują zapotrzebowanie m.in. na ropę.


Już po pierwszych pakietach sankcji na rosyjską ropę, duże chińskie firmy paliwowe odmówiły przyjęcia dodatkowych dostaw surowca z tego kierunku. Stało się tak, ponieważ spółki są kojarzone z władzami Pekinu, ale również z obawy przed sankcjami ze strony USA. Uwadze wielu obserwatorów umknął jednak fakt, że w Chinach istnieją również mniejsze, prywatne rafinerie, które z chęcią przyjęły rosyjskie nadwyżki. Od wybuchu konfliktu na Ukrainie i pierwszych sankcji czy ograniczeń na Rosyjską ropę ze strony Europy minęło już sporo czasu, a azjatyckie rynki nabrały śmiałości. Chiński popyt na ropę w ostatnim czasie znacznie zmalał za sprawą przywrócenia w państwie środka polityki ograniczeń pandemicznych. Władze Pekinu uznały ten moment za idealny na rozbudowę rezerw strategicznych, mimo że te już są na imponującym poziomie. Obecnie jest to około 930 tys. baryłek ropy naftowej. Chiny, powiększając rezerwy z takiego poziomu, przy pomocy „przecenionej” rosyjskiej ropy zyskują możliwość znacznego wpływu na światowy rynek.


Jednym z grzechów europejskiego obserwatora jest zapominanie o jeszcze jednym, potężnym azjatyckim rynku. Indie to kraj, w którym żyje 1,4 mld ludzi – ten fakt czyni go ogromnym rynkiem zbytu również dla ropy. Rząd Indii wyraził ogromne zainteresowanie rosyjskim surowcem, osłabiając tym działaniem znaczenie europejskiego embarga. W sposób wyraźny interesy wzięły górę nad solidarnością z zachodem.

Polska w obliczu dostaw ropy

Rurociąg „Przyjaźń” to dla Polski kluczowe źródło dostaw ropy – w 2021 roku pokrył on 63,6% wszystkich dostaw. W obliczu całkowitego odcięcia się od dostaw z Rosji taka wartość może przyprawić o zawrót głowy, musimy jednak pamiętać, że jeszcze w 2018 roku z Rosji pochodziło 77,3% ropy trafiającej do Polski. Widzimy więc stopniowy spadek udziału rosyjskiego surowca. Rodzi się więc pytanie, czym możemy go zastąpić.


Niestety, na krajowe wydobycie nie możemy liczyć. Polskie zasoby obecnie eksploatowane są przez PGNiG, Lotos oraz PKN Orlen, a to, co udało im się pozyskać z rodzimych złóż pokrywa zaledwie ok. 4% krajowego zapotrzebowania. Pozostałe zapotrzebowanie pokrywa należący do Grupy PERN Naftoport. Już w 2019 roku udowodnił swoje znaczenie na rynku dostaw ropy, kiedy to rurociąg przyjaźń przechodził remont, a drogą morską obsługiwana była większość dostaw. Od tamtego czasu Naftoport jest stale rozbudowywany. Dodatkowe zbiorniki magazynujące ropę są w stanie pomieścić 4,1 mln m3, a w przypadku paliw jest to 2,1 mln m3. Prace mające na celu zwiększenie tych pojemności wciąż trwają, jednak nie tylko to ma znaczenie. Zarząd Portu Morskiego w Gdyni zdecydował o przeprowadzeniu pogłębienia podejścia do stanowiska przeładunku paliw płynnych. To działanie pozwoli obsługiwać statki o zanurzeniu do 14,5 m. Sam PERN prowadzi modernizację oraz rozbudowę bocznicy kolejowej, podobne działania podjęło PKP PLK w porcie w Gdyni. Pozwoli to na znaczne zwiększenie możliwości transportu ropy do rafinerii wewnątrz kraju drogą kolejową.


Kolejną ważną dla Polski kwestią staje się fuzja Grupy Lotos z PKN Orlen. Lotos wnosi przede wszystkim rafinerie, mającą jak się okazuje większe znaczenie niż kiedykolwiek. Jest ona położona w Gdańsku, co za tym idzie w bezpośrednim sąsiedztwie Naftoportu. Warunkiem fuzji było odsprzedanie przez Orlen części rafinerii (30%) a klientem na ten zakup, okazała się firma Saudi Aramco. Ten fakt dla wielu był dobrą wiadomością, ponieważ Saudowie dysponują własnym surowcem, który mogliby dostarczać do Polski. Problemem, o którym niewiele się mówi, są jednak powiązania handlowe. Pomimo posiadania własnych, pokaźnych złóż ropy, Arabia Saudyjska kupuje „przeceniony” surowiec z Rosji.

Wojna trwa i trwać będzie

Wydarzenia ostatnich miesięcy to początek wielkich zmian dla rynku ropy naftowej, nie tylko dla Europy, ale dla całego świata. Rosja od lat zajmowała kluczową pozycję jako dostawca tego surowca, obierając dogodną dla siebie pozycję. Jeśli odcięcie się Europy od Rosji skutecznie dojdzie do skutku, czeka nas wiele lat adaptacji w nowej rzeczywistości. Globalnie Chiny zyskują i wszystko wskazuje na to, że nadal będą zyskiwać coraz silniejszą pozycję. Polska w całym tym zamieszaniu ma szanse utrzymać pozycję kraju tranzytowego, potrzebujemy jednak czasu i ciągłych inwestycji, żeby ten scenariusz mógł się spełnić.

© Copyright profit-journal.pl - All rights reserved – Privacy Policy