Rzućmy najpierw okiem na globalny indeks SPDR DOW JONES GLOBAL REAL ESTATE ETF. Początek tygodnia ETF zaliczył lekki spadek odnotowując kurs około 37,50 dolarów, aby kolejno 14 listopada mocno odbić osiągając pułap około 39,50 dolarów, aby do końca tygodnia utrzymać kurs. Podobne zachowanie na tym interwale również miał indeks S&P500, gdzie przy otwarciu giełdy amerykańskiej cena otwarcia wynosiła około 4400 punktów, a pod koniec oscylowała ona wokół 4510 punktów. Powodem takiego ruchu na rynku był wtorkowy odczyt inflacji CPI w USA – wyniosła ona bowiem 3,2%, czyli o 0,1 punktu procentowego mniejsza niż zakładano, dzięki temu na rynkach zapanowała lekka euforia. Jednak ten odczyt nieco zaburza kurs indeksu związanego z nieruchomościami na tak krótkim interwale. W ujęciu 10-letnim kurs trzyma się dosyć kiepsko, dorównuje odczytom z roku 2016. Historyczne maksimum wynosiło około 55 dolarów na przełomie 2021 oraz 2022 i od tego czasu kurs sukcesywnie spadał. Dodatkowo aktualnie stopa procentowa w USA wynosi 5,5%, czyli prawie najwyższa od dwóch dekad. Taki wysoki procent zniechęca ludzi do korzystania z kredytów, a co za tym idzie – spadek popytu na mieszkania.