Stop Loss. Take Profit

Argentyna, czyli przepis na bankructwo

Od wieków znane nam są przypadki państw, które, często za sprawą nieracjonalnej polityki fiskalnej i monetarnej dosłownie sięgały finansowego dna. Zaliczamy do nich takie kraje jak m.in. Grecja, Sri Lanka, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Niemcy, a także Polskę. Wbrew pozorom państwa bankrutują stosunkowo często. W ostatnich 200 latach obserwowaliśmy ponad 250 upadłości finansowych różnych państw na całym globie, jednak istnieje tylko jeden taki kraj, który może „pochwalić się” historyczną i niewyobrażalną wręcz ilością niewypłacalności. Jest nim Argentyna, a dokładnie Republika Argentyńska, czyli kraj położony w Ameryce Południowej. Kraj, który niegdyś święcił tryumfy oraz zaliczany był do krajów wysoko rozwiniętych, stojąc ramię w ramię z takimi potęgami jak Francja czy Niemcy. Jak zatem doszło do tego, że jedno z największych państw świata, kolebka słynnego w tamtych rejonach napoju Yerba Mate oraz miejsce narodzin wielu sportowych legend stoi u progu 10 bankructwa w swojej 200 letniej historii? Odpowiedź poznamy w dzisiejszym artykule.

Cofnijmy się do końca XIX wieku

Końcówkę tego wieku możemy, paradoksalnie, uznać za początek stopniowego upadku finansowego tego kraju, mimo, iż początek był zdecydowanie obiecujący. Wtedy to Argentyna, będąc prężnie rozwijającym się gospodarczo państwem ma wysoki poziom imigracji, głównie z Europy. Rozkwit gospodarczy skupiał się głównie na eksploatacji żyznych terenów, rozwoju rolnictwa, eksporcie wełny, zbóż czy wołowiny. Lecz już na tym etapie pojawił się pierwszy problem, gdyż państwo nie poradziło sobie dobrze z przekształceniem napływającej ludności zagranicznej (której było w granicach od 2 do 3 mln) w argentyńskich obywateli. Mimo wszystko, był to okres wyjątkowo owocny, w którym kraj ten plasował się w ścisłej czołówce najbogatszych państw świata, a jej zamożność była porównywalna z krajami takimi jak Francja czy Kanada. Koniec II wojny światowej był jednak końcem złotego okresu, a majętność państwa malała, nie wracając już nigdy do ery świetności.

Dlaczego zatem Argentyna upadła?

Przyczyn tej sytuacji możemy dopatrywać się na kilku płaszczyznach, zaś jednym z głównych „zapalników początku końca” są nieudolne rządy człowieka imieniem Juan Perón, który do władzy doszedł w 1946 r. Ówczesny prezydent wyznawał zasady sprawiedliwości społecznej, interwencjonizmu państwowego czy nacjonalizacji przedsiębiorstw. Celem jego polityki było uniezależnienie kraju przemysłowo i rolniczo. W wyniku działań Peróna rola tego drugiego drastycznie spadła, a w połączeniu z industrializacją oraz nacjonalizacją firm kraj w szybkim tempie spadł z szóstego na piętnaste miejsce pod względem dochodu na mieszkańca. Gwoździem do trumny okazały się rządy zmierzające w kierunku dyktatury, ścisłe kontakty z ZSRR, niechęć do krajów Zachodu czy szereg realizowanych programów socjalnych. Późniejsze rządy nie radziły sobie lepiej z zarządzaniem tym wielkim państwem. Gdy w 2007 r. do władzy doszła Krystyna Fernández de Kirchner, popierana przez peronistów, sytuacja gospodarcza uległa pogorszeniu co symbolizuje fakt, że  kraj przesunął się na 53. miejsce w światowym rankingu PKB na osobę, a zadłużenie wzrosło ze 165 do 338 mln dol. Rok po zakończeniu rządów zostały jej postawione zarzuty za korupcję. Obecne rządy wręcz stają na głowie w celu odratowania nieciekawej sytuacji ekonomicznej kraju lecz, jak widzimy obecnie, będzie to proces wyjątkowo skomplikowany i długotrwały.

Burzliwa historia gospodarcza Argentyny
Źródło: obserwatorfinansowy.pl

Jak ojczyzna Messiego i Maradony radzi sobie obecnie?

Argentyna gospodarczo dręczona jest przez wiele różnych czynników od lat, zaś najpoważniejszym problemem jest niezaprzeczalnie inflacja, a w zasadzie już hiperinflacja. Pochłania ona oszczędności Argentyńczyków już od 40 lat doprowadzając do coraz dotkliwszego ubożenia społeczeństwa oraz utraty zaufania do krajowej waluty nie tylko Argentyńczyków, lecz także inwestorów zagranicznych. W latach 2019-2022 inflacja tamże przekraczała 50%. Sytuacji nie poprawia również słaba waluta jaką jest peso, która zaliczyła gwałtowną dewaluację. Prowadzi to do dolaryzacji gospodarki, obywatele z racji braku zaufania do krajowej waluty, w obawie przed kolejnymi spadkami kursu, wolą trzymać swoje oszczędności we względnie bezpiecznej walucie. Na ten moment majątek, który trzymają poza granicami kraju stanowi około 35% PKB. Na domiar złego społeczeństwo jest podzielone między zwolenników państwa socjalnego a wolnorynkowców, jednak w przeszłości ani jednym, ani drugim nie udało się doprowadzić do ustabilizowania sytuacji gospodarczej kraju na tyle, by przez dłuższy czas można było mówić o sytuacji pod kontrolą. Na dzień dzisiejszy, wg niemieckiego dziennika „Die Zeit”, stopa inflacji w Argentynie osiągnęła poziom najwyższy od 30 lat wynoszący niemalże 95%. Z kolei stopa bezrobocia kształtuje się aktualnie na poziomie około 7%. Peso w stosunku do dolara amerykańskiego prezentuje się następująco:

Peso argentyńskie do dolara amerykańskiego w ostatnich 6 miesiącach
Źródło: https://pl.investing.com/currencies/ars-usd

Sytuacja, choć na papierze wygląda dramatycznie, jest oczywiście do odratowania, jednak będzie się to wiązało z tzw. „polityką zaciskania pasa”. Oznacza to tyle, że państwo będzie zmuszone wydawać mniej niż uzyskuje z tytułu podatków. Przepis prosty, wykonanie trudne, niemniej jednak gra jest warta świeczki. Spadek stopy inflacji umożliwi bowiem stopniowe obniżanie stóp procentowych, a to z kolei powinno stabilizować sytuację gospodarczą. Do tego jeszcze oczywiście bardzo długa, wyboista droga.

Inflacja średnioroczna CPI (1980-2002)
Źródło: obserwatorfinansowy.pl

Jak kształtują się nastroje Argentyńczyków na przyszłość?

Jak można się było spodziewać, polityka antyinflacyjna niezbyt przypadła do gustu obywatelom „kraju tanga”. Nauczeni socjalną polityką rozdawnictwa nie zwykli oni się ograniczać, zatem sytuacja ta jest skomplikowana dla każdego. Przyprawia ona o zawrót głowy nie tylko władze, ale również ekonomistów, którzy wskazują Argentynę jako synonim porażki gospodarczej. Stwierdzenie to, choć przykre, jest niestety trafne, a oliwy do ognia dolewa fakt, że w 2021 r. kraj ten został oficjalnie sklasyfikowany jako demokracja wadliwa. Niestety, póki nie uda się rozwiązać problemów wewnętrznych takich jak korupcja czy upolitycznienie sądownictwa ciężko wierzyć, że gospodarka Argentyny wstanie z kolan. Abstrahując jednak na chwilę od samych negatywnych aspektów gospodarki drugiego największego państwa w Ameryce Południowej skupmy się na pozytywach rozpalających ogień nadziei w mieszkańcach tego kraju. Przede wszystkim na tle pozostałych krajów Ameryki Łacińskiej Argentyna wypada zadziwiająco dobrze jako kraj z potencjałem na lidera tego rejonu. Wskaźnik PKB stawiający ten kraj w gronie 30 największych gospodarek świata, bogactwo złóż surowców naturalnych, niemal 46 mln mieszkańców czy powierzchnia państwa wynosząca 2,8 mln km2. Dodatkowo współpraca z najmocniejszymi regionalnie państwami, czyli Chile i Brazylią, może okazać się pomocna. Te dwa kraje jako jedyne plasowane są wyżej od Argentyny w rankingu państw Ameryki Południowej wg PKB. Brazylia – wg PKB nominalnego, Chile zaś wg PKB per capita. Niemniej jednak fakt, że Argentyna tonąca w problemach i znajdująca się od lat w recesji jest jednym z najistotniejszych państw tej części świata obnaża słabość tego kontynentu.

Nauka na błędach kluczem do sukcesu

Historia zawirowań gospodarczych Argentyny powinna być dla nas ostrzeżeniem i przykładem, czego nie robić, by nie doprowadzić kraju do ruiny. Mimo to istnieją jeszcze państwa, które podążają tą ścieżką i jeżeli w porę się nie otrząsną, powtórzą błędy Argentyny. Krajem, któremu szczególnie powinna zapalić się czerwona lampka jest Grecja, ale również niestety Polska, choć w mniejszym stopniu. Pamiętajmy, Argentynę do ruiny doprowadziła głównie nacjonalizacja przemysłu i nadmierne rozdawnictwo pieniędzy na programy socjalne. O ile skala upaństwawiania firm jest w Polsce na zgoła innym, niższym poziomie, o tyle to drugie jest nam, Polakom, szczególnie znane. Mimo to wciąż daleko nam do poziomu zagrożenia niewypłacalnością a rokrocznie zwiększamy PKB szybciej niż zadłużenie. Co prawda ostatnie wydarzenia geopolityczne sprawiły, że stopa wzrostu nieco wyhamowała, lecz nie zmienia to faktu, że wszystko jest na dobrej drodze, by (po ustabilizowaniu sytuacji politycznej Europy) tendencja pozostała wzrostowa. Należy korzystać z przykładów państw, które, nauczone na własnych błędach, wiedzą najlepiej, co działa a co nie. Nam natomiast pozostaje tylko życzyć szczęścia Argentyńczykom i wierzyć w poprawę sytuacji, bo to piękny, posiadający ciekawą kulturę i uśmiechniętych ludzi kraj.

© Copyright profit-journal.pl - All rights reserved – Privacy Policy