Jest jednak trzeci kraj, który powinien być brany na poważnie w kwestiach gospodarczych oraz geopolitycznych. Indie, bo o nich mowa, które starają się utrzymywać szybki rozwój gospodarczy, korzystają zarówno na współpracy z Rosją, jak i na nieformalnym aliansie z zachodem. Piąta gospodarka świata (wg nominalnego PKB) ma obecnie kilka asów w talii, które z pewnością będzie chciała wykorzystać. Od kwietnia 2023 r. według oficjalnych statystyk populacja Indii osiągnęła 1,43 mld ludzi, co spowodowało, że od teraz jest to najludniejszy kraj globu. Co prawda według prognoz liczba mieszkańców będzie spadać, ale wolniej niż np. w Chinach, a tym bardziej krajach Europy Zachodniej. Ponadto Indie korzystają na wojnie na terenie Ukrainy – i to na kilka różnych sposobów. Poprzez współpracę gospodarczą z Rosją otrzymują tanie surowce, które kraj Putina musi gdzieś sprzedać, ponadto większość rozliczeń jest w rupii, krajowej walucie Indii. Z kolei przez fakt, iż zachód odwraca się również od Chin, Indie gromadzą kapitał oraz umożliwiają rozwój inwestycji zagranicznych, które pomagają utrzymać dobry stan gospodarki. Narendra Modi, premier Indii, przyznał, że jego ambitnym celem jest prześcignięcie Niemiec oraz Japonii i stanie się trzecią gospodarką świata. To z kolei da olbrzymie korzyści polityczne, które mogą pomóc Indiom w rywalizacji z Chinami.
Po upadku ZSRR mówiło się o końcu świata dwubiegunowego – rozpoczął się okres amerykańskiej hegemonii. Od kilku lat, na skutek ekspansji Państwa Środka, a teraz wskutek drastycznego osłabienia Rosji, następuje powrót do bipolaryzacji. Jednak w perspektywie kilku lat to Azja może stać się hegemonem. Gdzie w tym wszystkim jest Europa? Europa na tym obiegu spraw korzysta – pytanie jak długo. Czy nowa zimna wojna nadchodzi? W kwestii gospodarczej – bardzo możliwe.