Jak powiedział Michael J. Fox ,,Rodzina nie jest tylko czymś ważnym. Ona jest wszystkim”. Ale czy na pewno? Być może warto także przytoczyć cytat Ewy Nowak o brzmieniu ,,Rodzinę ma się tylko jedną, bo dwóch nikt by nie zniósł”? Który z przytoczonych cytatów lepiej oddaje polską, rodzinną rzeczywistość? W tym artykule zgłębimy problematykę związaną z demografią polskiego społeczeństwa, także na tle innych krajów Europy oraz konsekwencjami, przede wszystkim gospodarczymi, jakie obecne u nas przemiany demograficzne za sobą pociągają.
Demografia jest o tyle problematyczna, że raz obrany kurs niezwykle trudno jest zawrócić głównie ze względu na duże opóźnienie w rezultatach wynikających z podejmowanych działań. Opóźnione decyzje dotyczące posiadania potomstwa lub rezygnacja z jego posiadania przekładają się na niższą liczbę przyszłych rodziców, którzy potomstwo mieć będą mogli. Z problemami dotyczącymi niskiej dzietności mierzy się zdecydowana większość rozwiniętych krajów, ale nie tylko. O tym w jak długoterminowo w opłakane skutki może obfitować na własne życzenie źle prowadzona polityka demograficzna na bieżąco przekonują się Chiny, których populacja w 2022 roku pierwszy raz od 60 lat spadła. Nie tylko zachęty finansowe, ale także przejście z polityki jednego dziecka na politykę trojga dzieci nie pomogły. Chińczycy mają się mierzyć z obciążeniem mierzonym 120 emerytami na 100 pracujących, nie mówiąc o powolnym zanikaniu narodu. Na nasze nieszczęście Polska nie odstaje od Chin w tej kwestii.
Polską demografię, a tak właściwie to katastrofę demograficzną, można ukazać za pomocą poniższego wykresu.
Piramidy wieku ludności w latach 1990, 2021 i prognoza na 2050 rok
(źródło: Raport GUS: Sytuacja demograficzna Polski do 2021 r.)
W ramach danych przedstawionych w rządowej Strategii Demograficznej 2040 (dalej Strategia) oraz szacunków ekspertów ONZ możemy posiłkować się także prognozami na odleglejsze okresy. Otóż według projekcji ONZ, w przypadku braku zmian w stosunku do aktualnego stanu rzeczy, populacja Polski w 2100 roku wyniesie 16,3 mln osób. Liczba osób w wieku produkcyjnym zmniejszyłaby się w takim scenariuszu o 52,3%, z około 3 osób aktualnie do 1,2 osoby w wieku produkcyjnym na jednego emeryta. Jest to wizja bardzo niepokojąca, szczególnie że jej stopniowe realizowanie wiele z nas będzie obserwować. Natomiast autorzy Strategii nakreślili dwa warianty, które są możliwe do spełnienia. W wariancie A przyjęto, że współczynnik dzietności na poziomie zastępowalności pokoleń zostanie osiągnięty w roku 2100. Do roku 2040 współczynnik dzietności wzrośnie do poziomu 1,8 dziecka na kobietę (o 0,38 dziecka na kobietę w stosunku do roku 2019) i do roku 2100 będzie systematycznie rósł. Wariant B jest bardziej optymistyczny. Przyjęto w nim, że współczynnik dzietności na poziomie zastępowalności pokoleń zostanie osiągnięty w roku 2040 (co oznacza wzrost o 0,68 dziecka na kobietę w stosunku do roku 2019) i następnie utrzyma się na tym poziomie do roku 2100. Warianty będą oznaczały dla Polski liczbę mieszkańców w liczbach odpowiednio 30,7 mln oraz 33,1 mln, które są wartościami zdecydowanie lepszymi od scenariusza ONZ. Niemniej w dalszym ciągu musimy się liczyć z tym, iż są to założenia optymistyczne o ile nie bardzo optymistyczne, biorąc pod uwagę dwie stracone dekady pod względem poprawy dzietności. Nawet po spełnieniu wymagań określonych w wariancie B, musimy się liczyć z częściową depopulacją Polski oraz wszystkimi tego negatywnymi konsekwencjami albo ze zwiększoną imigracją z krajów trzecich co ma swoje zalety jak i wady.
W problemach dotyczących dzietności nie jesteśmy odosobnieni co ukazują poniższe wykresy.
Współczynnik dzietności TFR krajów Europy, wg regionów, lata 2000–2019 (w liczbie dzieci na kobietę)
(źródło: Eurostat)
Współczynnik dzietności TFR krajów Europy, wg regionów, lata 2000–2019 (w liczbie dzieci na kobietę)
(źródło: Eurostat)
Wiele państw, szczególnie Europy zachodniej i północnej, które do roku około 2007 w zakresie przyrostu naturalnego radziły sobie bardzo dobrze, w pewnym momencie, najprawdopodobniej w wyniku wybuchu kryzysu finansowego w 2008 roku, zmieniły kształtujący się trend wzrostowy na spadkowy. Jak widać zmiana jest diametralna. Można zatem uznać, iż jest to naturalna kolej rzeczy w rozwoju państwa (narodu) i że takiej rzeczywistości należy się spodziewać, a Polska nie stanowi wyjątku. Mimo to warto zwrócić uwagę na kryterium podziału jakie zastosowano w przedstawieniu danych na powyższych wykresach. Region składający się krajów Europy środkowo-wschodniej, a którego częścią jest Polska na przestrzeni ostatnich lat radziły sobie wyjątkowo dobrze i pomimo tymczasowego spadku w okolicach roku 2008, utrzymują trend wzrostowy dzietności. To właśnie te państwa powinny być dla nas odnośnikiem w kontekście dzietności ze względu na najbardziej zbliżone nam uwarunkowania. Przed szereg warto wyciągnąć wzorcowe wysiłki Czechów, którzy na przestrzeni dwóch dekad podnieśli dzietność z 1,15 w 2000 roku do 1,71 w 2020 roku. Jest to bardzo duży wyczyn i sukces, który niektórzy nazywają ,,czeskim cudem demograficznym”. Nie powinno to dziwić mając na uwadze, iż najniższą dzietność na świecie przekuli w wartość nie tak bardzo odległą od zastępowalności pokoleń, wyprzedzając wiele krajów Europy. Czy Polaków w tym samym okresie stać było na to samo? Polska dzietności w tym samym czasie z wartości 1,37 wzrosła do 1,38. Niestety nie może być mowy o żadnym cudzie, a raczej o katastrofie, albowiem przez dwie dekady nie nastąpiły właściwie żadne istotne zmiany. Co gorsze, kolejną dekadę zaczynamy z gorszą strukturą demograficzną niż Polska z 2000 roku. Dlaczego tak właściwie się dzieje, pomimo wszystkich programów socjalnych oraz wzorca w postaci Czech?
Niebagatelną rolę w kontekście dzietności odgrywają formy zatrudnienia. Polski rynek pracy nie jest zbyt przyjazny rodzicom małych dzieci, a w szczególności potencjalnym matkom i matkom niemowlaków. Utrzymaniu lub uzyskaniu pracy nie sprzyjają nieelastyczne formy zatrudnienia. O ile trudno jest się dziwić podejściu pracodawców do rodziców, a w szczególności matek, tak wspieranie instytucji rodziny pod kątem rozwiązań instytucjonalnych, finansowych i prawnych w tym obszarze powinno brać na siebie w dużej mierze państwo. Warto poruszyć także zagadnienie zapłodnienia in vitro, albowiem w świecie, gdzie coraz więcej par zmaga się z bezpłodnością lub decyduje się na posiadanie dziecka w późniejszym okresie, to właśnie ta alternatywna droga zajścia w ciążę wydaje się rozwiązaniem na miarę naszych czasów i problemów, które nie powinno być lekceważone, a wręcz wzorem Czech – na dużą skalę wspierane. Niebagatelną rolę odgrywa także dostępność mieszkań dla młodych. Warto zwrócić uwagę, iż o ile problem ten jest adresowany przez rządzących już od wielu lat, tak w Polsce cały czas panuje niedostatek mieszkań. Powodów jest jak zawsze wiele, ale najważniejszym z nich wydaje się stałe, nadmierne adresowanie strony popytowej na mieszkania, co winduje ceny mieszkań, zamiast dążenia do zachowania i wspierania równowagi między popytem na mieszkania, a ich podażą. Innym bardzo ważnym czynnikiem, który wpływa na gotowość podjęcia się rodzicielstwa oraz co bywa tym bardziej istotne – o powiększeniu rodziny o jeszcze jednego członka – jest wsparcie udzielane przyszłym rodzicom w opiece nad potomstwem. Nadmiar obowiązków, zmęczenie, liczba poświęceń. To wszystko sprawia, że młodzi rodzice nierzadko są wypaleni wychowywaniem dzieci. Czasy, kiedy to dziadkowie, sąsiedzi lub bliscy zajmowali się dziećmi na czas nieobecności rodziców w dużej części minęły wraz z indywidualizacją społeczeństwa. Z tego powodu, tym co może w naturalny sposób zaradzić temu problemowi to zwiększenie dostępności opieki instytucjonalnej dla dzieci do lat 3 oraz w wieku przedszkolnym, zarówno tej prywatnej jak i publicznej. Biorąc to wszystko pod uwagę, można wyciągnąć wnioski, iż pole do poprawy w Polsce na wzór Czech jest duże.
Przy okazji omawiania problematyki demografii Polski warto przytoczyć najnowsze badania CBOSu (styczeń 2023). Wynika z niego, iż aż 68 proc. Polek w wieku 18-45 lat nie planuje mieć dzieci. W porównaniu z 2017 rokiem, odsetek kobiet, które zamierzają mieć dzieci, zmniejszył się o 9 punktów procentowych. Nie pomogły w tym programy socjalne w tym sztandarowe 500+. Czy pokazuje to, że incentywy finansowe nie odgrywają żadnej roli w podejmowaniu decyzji o rodzicielstwie? Absolutnie nie, ale nie są zarazem tak ważne jak nam się dotychczas wydawało. Przyszli rodzice biorą pod uwagę zdecydowanie więcej czynników niż sama ilość gotówki do dyspozycji. Jeżeli nie pieniądze, to co? Na szczęście autorzy Strategii zwracając uwagę na większość problemów, szczegółowo je omawiając w przygotowanym dokumencie. Co może napawać optymizmem to fakt, iż nasi decydenci polityczni coraz częściej adresują i starają się coś zrobić z problematyką dzietności mając na uwadze szersze spektrum problemów niźli wyłącznie to finansowe. Zarazem czy wobec tak dużej niechęci Polek i Polaków do posiadania dzieci uda nam się wiele w tym obszarze „wskórać”?
Świadczenia rodzinne wydatki publiczne Ogółem, % PKB, 2000 – 2019 r.
(źródło: OECD)
Łączne świadczenia rodzinne dla rodziny dwurodzinnej, dwuosobowej, z dwoma dziećmi, według wieku najmłodszego dziecka jako % średnich zarobków w pełnym wymiarze czasu pracy, 2018 r.
(źródło: OECD)
Sytuacja, w której się znaleźliśmy jako polski naród nie napawa optymizmem. Coraz mniej młodych osób, coraz więcej starych osób. Co się z tym wiąże? Problemy wynikające ze zmniejszającej się liczby populacji dotykają w różnym stopniu każdej dziedziny życia. W zależności od punktu widzenia, za najważniejsze kwestie w kontekście naszej sytuacji można uznać wydolność systemu opieki zdrowotnej, zastępowalność pokoleń mającą zagwarantować ciągłość narodu oraz stabilność aktualnego systemu emerytalnego, który opiera się na aktualnej, a nie przeszłej liczbie wpłacających. Wraz z wiekiem zmieniają się nasze możliwości i potrzeby, dlatego też osoby w wieku produkcyjnym, przy tak układającej się piramidzie demograficznej, będą musiały mierzyć się ze zdecydowanie rosnącym obciążeniem wydatkami socjalnymi na potrzeby osób starszych. Osoby w wieku poprodukcyjnym zazwyczaj, jak sama nazwa wskazuje, nie produkują (także nie świadczą usług) a głównie konsumują. Młode osoby będą musiały utrzymać same siebie, swoje potomstwo, swoich rodziców, ale także osoby bezdzietne, którym przysługują świadczenia socjalne. W związku z tym, według prognoz przykładowo firmy inwestycyjnej Blackrock, należy się spodziewać rosnącej w skali najbliższych dekad inflacji wynikającej z coraz mniejszego udziału osób pracujących w społeczeństwie. Chociaż warto zauważyć, że coraz więcej emerytów pozostaje aktywnych zawodowo, zarazem na ile jest to z własnej woli a na ile z konieczności to już inna sprawa.
Opieka zdrowotna jest innym palącym problemem naszego państwa, gdzie, także wskutek złej organizacji i zarządzania, już teraz brakuje nam wykwalifikowanych osób, które mogłyby zapewniać wystarczająco wysoki standard dotyczący opieki zdrowotnej, ale także jej dostępność jakiej wymagają osoby nie tylko starsze, ale też młodsze. Wraz z malejącą populacją, a w szczególności młodszych grup społeczeństwa, problematyczna pozostanie także kwestia obronności, ze względu na mniejsze możliwości rekrutacji, co dotyczy także ogólniej rozumianego rynku pracy. Mimo to stwarzającym największe problemy w odniesieniu do przyszłości, a który uniwersalnie za taki jest postrzegany przez większość społeczeństwa jest konstrukcja naszego systemu emerytalnego, którego ciągłość i stabilność będzie coraz trudniej zachować, a najprawdopodobniej coraz wyższym kosztem. Nie odbije się to także bez konsekwencji dla samych grup, którym takie świadczenia zostały lub zostaną przyznane, albowiem utrzymanie tak wysokiego poziomu świadczeń socjalnych jak teraz za kilka dekad nie będzie możliwe bez dużych negatywnych konsekwencji dla innych grup społecznych. Warto przy tym pamiętać, że zarówno większość z nas, jak i nasi rodzice oraz dzieci zostaniemy dotknięci przez postępujące zmiany. Nie zapominajmy także o stabilności naszego systemu prawnego, ustroju. W demokracji nie liczy się jakość głosów (jakkolwiek mierzona), ale ich liczba. Już teraz grupą społeczną wywierającą niemały, o ile nie największy wpływ, na wyniki wyborów oraz decyzje polityczne zarówno te o charakterze gospodarczym jak i kulturowym, także ze względu na swoje zaangażowanie, są osoby starsze. Przekłada się to, jak wszyscy jesteśmy już świadkami, na politykę państwa, gdzie coraz więcej wagi przykłada się właśnie do tej grupy społecznej chcąc zaspokoić ich potrzeby kosztem innych, mniej znaczących politycznie grup. Starsze społeczeństwo to także mniej dynamiczne społeczeństwo, potrzebujące większej stabilności. Jest w nim coraz mniej miejsca na dynamiczne procesy rozwoju i innowacyjność oraz implementowanie rewolucyjnych, nowoczesnych rozwiązań.
Ostatnia kwestia, którą warto poruszyć to rynek pracy oraz znaczenie Polski na arenie międzynarodowej. O ile z perspektywy zatrudnionego sytuacja wydaje się komfortowa, tak niektórzy z nas są lub chcą zostać pracodawcami. Rozwój i rozrost biznesu, spełnianie marzeń dotyczące prowadzenia własnej działalności gospodarczej będzie coraz bardziej utrudnione i ograniczone. Coraz mniejsza i starzejąca się populacja stanowi także argument na arenie międzynarodowej do zmniejszania politycznej i gospodarczej istotności naszego kraju. Będzie to miało bezpośredni wpływ na jakość życia Polaków, albowiem dotychczas nasz wzrost gospodarczy opierał się w głównej mierze na wzroście produktywności. W tym obszarze mieliśmy sporo do nadrobienia, ale to się zmienia. Coraz mniej dzieli naszą produktywność od tej, która cechuje kraje rozwinięte, tym bardziej wraz z przemianami demograficznymi zacznie nam ciążyć spadająca podaż pracy. Z perspektywy inwestorów zagranicznych, ale i rodzimych liczba powodów do inwestowania w naszym kraju będzie coraz skąpsza. Przepowiadanie tego co się może stać z naszym standardem życia jest jak wróżenie z fusów, ale trudno sobie wyobrazić abyśmy byli z malejącą i starzejącą się populacją w stanie rozwijać i rozrastać naszą gospodarkę nieustannie podwyższając nasz standard życia, nie mówiąc o znaczeniu międzynarodowym.
To zależy przede wszystkim od nas jakiej przyszłości chcemy, albowiem decyzję o rodzicielstwie podejmuje samodzielnie prawie każdy z nas. Nie jest to prosta decyzja, wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, problemami, rewolucjami w życiu. Stanie się rodzicem wiąże się z wieloma pozytywnymi jak i negatywnymi zmianami. Problematyka dzietności jest bardzo skomplikowana i każda decyzja dotycząca tego jest osobista. O staniu się rodzicem powinniśmy decydować, czując, że pragnienie to wychodzi z nas samych, kiedy do tego dojrzejemy. Zarazem czy przy tak negatywnych konsekwencjach niskiej dzietności, które dotkną każdej sfery naszego życia i każdego z nas można mówić o obiektywnych argumentach za rodzicielstwem, wręcz o powinności stania się rodzicem? Dyskusja na ten temat wykracza poza ramy tego artykułu, niemniej mając na uwadze wszystko co zostało tutaj przedstawione, autor zachęca czytelnika do refleksji nad tematem.