Ostatnie decyzje Donalda Trumpa w dziedzinie polityki gospodarczej wywołały burzliwe reakcje rynków. W kwietniu rozpoczęła się kontynuacja znaczących spadków, która chwilowo zakończyła się olbrzymim jednodniowym wzroście indeksów S&P i NASDAQ o 10% i o 12,3% w środę 09.04.2025. Tę zmienność rynków dość prosto wytłumaczyć ostatnimi posunięciami w sprawie taryf, których wysokości są zmieniane z dnia na dzień, a niektórzy komentatorzy stwierdzają nawet, że taryfy nie są liczone a wręcz losowane, aby wywrzeć wpływ polityczny na poszczególne kraje.
Jednakże administracji USA może także chodzić o coś innego, a mianowicie postawienie rynku akcji w świetle zwiększonego ryzyka. Znacznie większa zmienność na rynku w ostatnim miesiącu łatwo zauważyć przy użyciu samego wskaźnika ATR, mierzącego zakres wahań indeksów w ciągu dnia. Wartości te dla rynku technologicznego zwiększyły się czterokrotnie względem poprzedniego miesiąca. Żonglowanie taryfami, podważanie sojuszy i kreowanie niepewności mogą być elementami większej gry – mającej na celu „odkrycie na nowo” amerykańskich obligacji skarbowych jako instrumentu inwestycyjnego bezpiecznego, przewidywalnego i stabilnego. W przeciwieństwie do rynku akcji, obligacje nie znajdują się w tak dużym stopniu w rękach najbogatszych Amerykanów, co pozwala na narrację o „sprawiedliwym”, wręcz redystrybucyjnym manewrze, co mogłoby wpisywać się w populistyczną retorykę obecnego prezydenta.
Kwiecień bieżącego roku zdecydowanie był jednym z ciekawszych miesięcy na giełdzie amerykańskiej, pomimo faktu że zamknął się tylko 2% powyżej poziomu otwarica w przypadku Nasdaqa, to odrobił on straty sprzed “Liberation Day” podczas którego zostały ogłoszone nowe stawki celne. Podobną tendencję wskazującą wykazuje niższy wskaźnik PPI i majowe dane z rynku pracy gdzie stopa bezrobocia wynosiła 4,2%, a dane Non-farm payrolls pokazują, że pierwszy raz od 2 lat znacząco wzrosła liczba pracowników określanych jako “native-born” i aktualnie wynosi 132.228 miliona co jest nowym rekordem. Zmniejszeniu natomiast uległy, już po raz czwarty w tym roku, etaty rządowe oraz liczba pracowników zagranicznych, co jest zupełną odwrotnością sytuacji rynku pracy za prezydentury Joe Bidena, jednakże, podobnie jak za poprzedniej administracji, ostatnie wyniki NFP zostały zrewidowane w dół. Niepokojącym wskaźnikiem jest aktualne PKB Stanów Zjednoczonych, którego poprzedni odczyt wynosił -0.3% kw/kw. W takiej sytuacji mogą pojawić się pierwsze impulsy do kolejnych obniżek stóp procentowych, być może nawet na najbliższym posiedzeniu FOMC 7 maja.
W świetle ostatnich zawirowań pojawia się także postać nowego sekretarza skarbu – Scotta Bessenta, który w niedawnym wywiadzie tłumaczył ostatnią sytuację na rynku jako „konwulsje dewaluacyjne” (deleveraging convulsions) systemu finansowego. Bessent, mimo że odpowiada za negocjacje taryfowe, sam nie jest ich zwolennikiem. W liście do inwestorów funduszu KeySquare z początku 2024 roku opisywał on taryfy jako naładowaną broń, a wręcz ostateczność, która w krótkim terminie nie byłaby w stanie stworzyć “przemysłowego renesansu”, a wręcz działałaby przeciwko aktualnym celom administracji zwiększając inflację. Z tych powodów, administracja najprawdopodobniej będzie próbować osiągnąć pozytywne skutki taryf bez faktycznego wprowadzania ich wzmacniając gospodarkę krajową oraz rygorystycznie kontrolując inflację, która według danych z 10.04.2025 obniżyła się do poziomu 2,4%, niżej o 40 punktów bazowych niż poprzedni odczyt. Warto również zauważyć, że niektóre firmy w USA zaczęły oferować pracownikom dodatkowe dni wolne, aby mogli dokonać zakupów towarów zagrożonych ewentualnymi cłami. Może to krótkoterminowo wpłynąć na wzrost konsumpcji i tym samym lekko podbić kwartalny odczyt PKB.
Ostatnie, a dokładniej kolejne już, opóźnienie taryf na 90 dni nie uwzględniało Chin. To posunięcie zdecydowanie wpisuje się w retorykę wojny handlowej, która może przerodzić się w pełnoskalową wojnę finansową. Na tym froncie szczególną rolę może odegrać sekretarz skarbu USA – człowiek, który w 1992 roku współuczestniczył w legendarnym ataku spekulacyjnym na funta szterlinga, doprowadzając do wycofania Wielkiej Brytanii z mechanizmu ERM i de facto upokorzenia Banku Anglii (BoE). Podczas tego kryzysu BoE w związku z systemem ERM był zobowiązany do obrony kursu wobec niemieckiej marki przez co skupował odpowiednie ilości funtów na rynku. Fundusz George’a Sorosa, w którym działał Scott Bessent wykorzystując mechanizm sprzedaży krótkiej zarobił ponad 1,5 miliarda dolarów, kiedy BoE “utopił” dziesiątki miliardów ostatecznie kapitulując.
Aktualnie możemy spodziewać się podobnej sytuacji, ale na znacząco większą skalę. Zamiast Funta mamy Juana (Renminbi) a w miejsce systemu ERM wchodzi cały model eksportowy Chin polegający na kontrolowanej dewaluacji waluty w celu zwiększenia konkurencyjności. System chiński jednak jest zależny, nie tylko od popytu zagranicznego, ale również na dostępności do waluty rezerwowej, którą to, chociażby w najbliższej przyszłości, będzie amerykański dolar. Stosowane przez rząd USA metody mogą skutkować osłabieniem bilansu handlowego Chin, wycofaniem kapitału, umocnieniem dolara oraz sytuacją podobną do tej przy kryzysie wschodnich Tygrysów. W tej sytuacji Bank Ludowy Chin może zostać zmuszony do poważnych interwencji walutowych oraz do walki o drożejące amerykańskie obligacje z uwagi na ogólnoświatowy scenariusz “Risk-off” i ostatecznie podzielić los BOE w 1992 roku.
https://www.foxbusiness.com/economy/bessent-says-bond-market-deleveraging-isnt-systemic-issue-warns-china-currency-moves
https://assets.realclear.com/files/2024/02/2353_keysquare.pdf
https://www.yahoo.com/news/scott-bessent-man-saved-economy-163923060.html
https://edition.cnn.com/2025/04/11/business/bond-market-trump-treasury-yield-rates/index.html
https://www.zerohedge.com/markets/native-born-workers-surge-over-1-million-back-all-time-high-federal-govt-employees-tumbl