
Ostatnie miesiące to czas z pewnością trudny dla giełd, ale i wszystkich ludzi, którzy odczuli skutki napaści Rosji na Ukrainę. Uważamy, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca i liczymy na szybkie zakończenie konfliktu. Już teraz możemy powiedzieć, że skutki wojny są ogromne i potrzebne będą lata, aby Ukraina powróciła do swojego poprzedniego stanu. Niepewność, która wylewa się na rynki, obejmuje także inne kraje – międzynarodowe giełdy odnotowują straty, a trend spadkowy nabiera na sile. W tekście przedstawiamy bieżącą sytuację gospodarczą oraz najważniejsze wydarzenia, które miały miejsce w ostatnich miesiącach.
Zbrodniczy atak na niepodległą Ukrainę
W historii data 24.02.2022 r. zapisze się niestety w niechlubny sposób. To początek ofensywy Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Reakcja Zachodu na decyzję Władimira Putina była stonowana, można nawet rzec, że początkowo widoczna była bezsilność wobec ofensywy Rosji. W sytuacji, gdy odrzucono możliwość wkroczenia wojsk NATO, zdecydowano się na sankcje gospodarcze – objęły one zablokowanie aktyw należących do rosyjskich oligarchów, gwałtowny odpływ kapitału z rosyjskiej giełdy RSI oraz embargo na surowce energetyczne z Rosji. Wyjątkowo niekorzystne jest także zaprzestanie działalności wielu międzynarodowych firm na terenie Rosji, czy zablokowanie systemu płatniczego SWIFT. Ofensywa, która obecnie obejmuje już wschodnią, południową oraz północną część Ukrainy ma już kolosalne skutki dla rosyjskiej gospodarki. Szacuje się, że bezrobocie osiągnie niespotykane dotąd poziomy – pracę utraciło już ponad 100 tysięcy Rosjan. Według JP Morgan w drugim kwartale gospodarka Rosji zmniejszy się o 35 proc., a w całym 2022 roku o 7 proc. Obniżeniu uległy także ratingi długoterminowego zadłużenia Rosji do poziomu CCC-.
Sankcje obciążają rosyjską gospodarkę
Gospodarka Rosji została obarczona sankcjami niemal ze wszystkich stron. Najbardziej dotkną one przedsiębiorstw wydobywczych oraz sektora bankowego, czyli największych firm w kraju. Czołowe podmioty obecnie walczą o przetrwanie. Moskiewska giełda wstrzymała swoją działalność i pozostaje zamknięta od końca lutego. Ponadto, europejskie giełdy wycofały rosyjskie akcje z obrotu, w związku z czym na rynku zapanował chaos. Ucierpiały również akcje notowane na wszystkich giełdach Europy Wschodniej w związku z ryzykiem eskalacji konfliktu i wycofaniem kapitału. To gwałtowne odcięcie od międzynarodowego rynku potwierdza także decyzja Banku Centralnego Rosji o zakazie sprzedaży walut klientom banków rosyjskich. Podobne decyzje o wstrzymaniu wymienialności rubla ogłosiły także europejskie banki.
Wykres 1: Kurs Rubla w odniesieniu do dolara

Amerykanie nie chcą rosyjskiej ropy
Z inicjatywą zakazania importu ropy naftowej z Rosji jako pierwsze wystąpiły Stany Zjednoczone w osobie Joe Bidena. Według amerykańskiego prezydenta ruch ten ma ponadpartyjne poparcie i najmocniej uderzy w gospodarkę agresora. Jak wpłynie to na państwowy budżet rosyjski? Około 1% rosyjskiej ropy trafiało do USA w 2020 roku, nie sprowadzi to więc klęski dla gospodarki rosyjskiej. Stałoby się tak, gdyby do embarga przyłączyły się wszystkie państwa UE, które wraz z USA odpowiadałyby za blisko 50% eksportu. Jest to jednak obecnie niewykonalne ze względu na znaczną zależność Europy od rosyjskiego węglowodoru. Kolejnym faktem jest to, że największym importerem surowca z Rosji są Chiny, które w ostatnich latach odgrywają dużą rolę w polityce zagranicznej Kremla.
Grafika 1: Eksport rosyjskiej ropy do poszczególnych krajów (w mld USD)

Kryzys migracyjny w Europie
Gospodarka Ukrainy, jak i agresora – Rosji w znaczny sposób odczują skutki tej przykrej dla ludzkości decyzji. Nie należy jednak zapominać o ludziach, którzy w bezpośredni sposób są pokrzywdzeni przez działania wojskowe. Po utracie całego swojego dobytku lub w celu ochrony życia obywatele Ukrainy opuszczają swój kraj. Napływająca do Europy fala migracyjna może być ogromna – szacuje się, że z Ukrainy do państw członkowskich Unii Europejskiej może uciec aż 10 mln ludzi. Uchodźcy emigrują głównie do Polski, a ich liczba obecnie zbliża się do 2 mln. W niektórych miastach wprost mówi się o wyczerpaniu środków do pomocy migrantom. Kryzys ten wymaga zaangażowania całej Unii Europejskiej. Polacy w ciągu ostatnich dni pokazali niebywałą jedność, organizując wsparcie dla uchodźców, jednak mimo najszczerszych chęci, nie jesteśmy w stanie rozwiązać sami tego problemu. Według ostatnich doniesień, w momencie przygotowania raportu, Unia Europejska ma przeznaczyć 1 miliard euro na pomoc uchodźcom – duża część tych środków może trafić do Polski.
Punkt zwrotny „Końca Historii”
Wojna przy wschodniej granicy UE przywołuje w krajach członkowskich temat obronności oraz polityki rządowych wydatków zbrojeniowych. Niemiecki rząd w przyszłych latach planuje wzmocnić Bundeswehrę. Na jej rzecz ma zostać utworzony fundusz specjalny w wysokości 100 mld euro. Dodatkowo wydatki na obronność w przyszłych latach mają przekroczyć 2% PKB. Podobny pomysł ma zostać zrealizowany w Wielkiej Brytanii i w Polsce, wobec czego prawdopodobnie spadkowy trend światowych wydatków zbrojeniowych może ulec zmianie. Poniżej przedstawiono wykres dot. wydatków zbrojeniowych z podziałem na kraje rozwinięte (AE) oraz kraje rozwijające się (DE).
Wykres 2: Wydatki zbrojeniowe jako % PKB

Na wykresie również można zauważyć ogólny trend spadkowy, który nabrał na sile od około 1990 roku. Jest to związane z upadkiem Związku Sowieckiego, wygaśnięciem zimnej wojny, a przede wszystkim utratą wiary świata zachodniego w tzw. „koniec historii” (nazwa zaczerpnięta z książki Francisa Fukuyamy), który oznacza brak konfliktów, wyższość demokracji, globalizację i wolny światowy handel, który zawdzięczamy kontroli szlaków handlowych przez USA.
Przez pierwsze 20 lat koncepcja końca historii wydawała się realna aż do czasu, kiedy na arenie światowej pojawił się przeciwnik światowego hegemona – Chińska Republika Ludowa. Od kilkunastu lat widoczne były bowiem naciski Waszyngtonu na zwiększenie wydatków zbrojeniowych w Europie, chęć zaangażowania w wojny handlowe z Chinami, jednak presja do tej pory nie została zmaterializowana.
Inflacja w Polsce
Rada Polityki Pieniężnej kontynuuje serie podwyżek stopy procentowej. Jeszcze rok temu kredytobiorcy mogli cieszyć się niskimi stopami procentowymi na poziomie 0,1%. Jednak ostatnie odczyty inflacji podawane przez Główny Urząd Statystyczny wciąż nie napawają optymizmem. W grudniu 2021 roku wzrost cen konsumpcyjnych wyniósł 8,6%, a w styczniu było to już 9,2%. Coraz szybciej rosnące ceny zwiększają niepewność na rynku oraz napędzają oczekiwania co do przyszłych poziomów wynagrodzeń. W reakcji na wysoką inflację polski rząd przygotował tarczę antyinflacyjną, która zaczęła obowiązywać od 1 lutego. Przewiduje ona czasowe obniżenie stawek podatku VAT na podstawowe produkty. Staniały przede wszystkim żywność, paliwa oraz energia elektryczna. Krytycy tarczy antyinflacyjnej uważają, że faktycznie, tarcza może pomóc obniżyć inflację, ale także wydłuży okres utrzymywania się wskaźnika na wysokich poziomach.
Prognozowane odczyty inflacji i PKB
Oprócz inflacji, Rada Polityki Pieniężnej musi radzić sobie z niskimi poziomami złotego oraz trudną sytuację geopolityczną. Na ostatnich posiedzeniach Rada wykonała duże kroki, by zacieśnić politykę monetarną. W styczniu oraz lutym podniosła na każdym posiedzeniu stopy procentowe o 50 pb, natomiast w marcu reakcja była jeszcze mocniejsza i stopy procentowe zostały podniesione o 75 pb. W komunikacie po marcowym posiedzeniu Rady przypomniano, że Narodowy Bank Polski może dokonywać interwencji na rynku walut, by ograniczyć wahania kursu złotego. NBP przedstawiło nowe projekcje dotyczące wzrostu inflacji oraz Produktu Krajowego Brutto. Są one bardziej pesymistyczne niż te z listopada 2021 roku. NBP z 50-procentowym prawdopodobieństwem przewiduje, że inflacja w 2022 roku wyniesie 9,3% – 12,2%, w listopadzie 2021 r. zakładano 5,1% – 6,5%. Z kolei roczne tempo wzrostu PKB z 50-procentowym prawdopodobieństwem ma wynieść 3,4% – 5,3% w 2022 r., wobec przewidywanego przedziału 3,8% – 5,9%. Zacieśnianie polityki monetarnej oraz zmiana retoryki prezesa NBP wpisuje się w oczekiwania rynkowe.
Sytuacja w Stanach Zjednoczonych
Amerykańska gospodarka po trudnym okresie związanym z pandemią Covid-19 wraca na właściwe tory. W IV kwartale 2021 amerykańskie PKB wzrosło o 7%, co było efektem niskiej bazy w ostatnim kwartale 2020. Natomiast w całym 2021 w USA zanotowano wzrost PKB o 5,7%, który był najwyższym wzrostem jednorocznym od 1984 (z zastrzeżeniem, że w roku 2020 nastąpił spadek PKB o 3,4%).
Jednak 2022 rok może nie być tak łaskawy dla największej gospodarki świata. W Stanach Zjednoczonych szaleje inflacja na poziomie 7,9%. Coraz więcej analityków twierdzi, że nie jest to inflacja przejściowa, jak wcześniej twierdził szef FED-u Jerome Powell, który później wycofał się z tych słów. Dodatkowo przewiduje się, że nie jest to szczyt inflacji i wzrost cen się nasili.
W ostatnich miesiącach sukcesywnie wzrastała rentowność amerykańskich obligacji 10-letnich. Obecnie oscyluje ona w okolicach 2%, a jeszcze na początku grudnia 2021 rentowność ta wynosiła 1,4%. Pokazuje to, że rynek widzi potencjalne spowolnienie w amerykańskiej gospodarce.
Ważne będzie najbliższe posiedzenie Systemu Rezerwy Federalnej, na którym zostanie podjęta decyzja o podwyżkach stóp procentowych, a także konferencja szefa FEDu, na której powie o możliwościach związanych z przyszłymi ewentualnymi podwyżkami stóp procentowych. Szacuje się podwyższenie stopy procentowej o kolejne 25bps. Już wcześniej bank centralny USA zdecydował się na tappering, czyli wycofywanie się ze skupu obligacji rządowych.
Przeciągająca się wojna na Ukrainie, wzrost cen surowców, rosnąca inflacja, a przede wszystkim niespotykane dotąd ryzyko geopolityczne mogą przyczynić się do kryzysu w gospodarce USA. Bank Goldman Sachs zmniejszył prognozę wzrostu PKB z 2% do 1,75% (konsensu rynkowy wynosi 2,7%), podkreślać, że istnieje coraz więcej przesłanek do pojawienia się recesji w USA.