Kolejny gigant technologiczny z problemami

  • Meta traci użytkowników i zaufanie inwestorów
  • Czy przeprowadzenie Igrzysk Olimpijskich opłaci się Chinom?
  • Zmiany w Radzie Polityki Pieniężnej
  • Ropa mocno podrożeje?

Burzliwy czas jednej ze spółek GAFAM

Długo wyczekiwane wyniki finansowe spółki Meta Platforms za IV kwartał 2021 roku nie przyniosły fali optymizmu na rynkach giełdowych. Mark Zuckerberg, posiadacz Facebooka, Instagrama czy WhatsAppa, odnotował przychody powyżej oczekiwań – 33,67 mld USD, przy oczekiwanych 33,4 mld USD, natomiast zyski na akcję (EPS) nie spełniły już założeń inwestorów – 3,67 USD przy spodziewanym 3,84 USD. Dodając do tego fakt, że spadła także liczba dziennych aktywnych użytkowników – 1,93 mld przy spodziewanych 1,95 mld, akcjonariusze zaczęli obawiać się o przyszłość giganta, który od początku swojego istnienia odnotowywał ciągły wzrost użytkowników na swojej platformie. Tym samym kurs giełdowy wykazał już na początku czwartkowej sesji niemalże wertykalny spadek z 320 do 240 USD za akcję, czyli spadek wartości o 25%. W zaledwie jeden dzień kapitalizacja koncernu zmniejszyła się o ponad 230 mld USD, co jest największym spadkiem w historii amerykańskiej giełdy. Sytuacji nie poprawiają także negatywne rekomendacje dla firmy przez prognozy na I kwartał 2022 roku – analitycy spodziewają się przychodu w wysokości od 27 do 29 mld USD, przy wcześniejszej prognozie wynoszącej 30 mld USD. Inwestorzy nie wykluczają opcji, w której młodzi ludzie będą lawinowo opuszczać Facebooka przenosząc się do platform np. TikTok.

Liczba internautów wchodzących codziennie na Facebooka, dane kwartalne, źródło: investor.fb.com

Można by podejrzewać, że w ubiegłym tygodniu technologiczny gigant nabawił się wystarczająco dużo problemów. Jednak tuż po ogłoszeniu utraty użytkowników Facebook napotkał kolejny problem. Mowa tutaj o dostępie do danych pochodzących z Europy, które są niezbędnym składnikiem rozwoju flagowego projektu spółki Zuckerberga – Metaverse. Jak podało TSUE, dane Europejczyków przechowywane na amerykańskich serwerach firmy są podatne na inwigilacje ze strony amerykańskich służb bezpieczeństwa. Z tej racji w ostatnim tygodniu dochodziło do spięć pomiędzy UE a Facebookiem, który jasno określił w rocznym raporcie, że brak możliwości działania na standardowych klauzulach umownych i metodach transferu danych z Europy do USA znacznie utrudni firmie działalność na Starym Kontynencie. W raporcie można przeczytać, że w przypadku braku zawarcia umów z wymianą danych na nowy rok „prawdopodobnie nie uda się zaoferować w Europie szeregu najważniejszych produktów i usług, w tym Facebooka i Instagrama.

W wyniku powyższej deklaracji, inwestorzy coraz bardziej zaczęli obawiać się przyszłości Facebooka i tym samym kurs akcji spółki po spadku do poziomu około 240 USD za akcję, kształtował się poniżej tego progu już do końca tygodnia, momentami sięgając nawet wartości 216,15 USD za akcję. Sytuacja była na tyle wzburzona, że w mediach zaczęła dominować narracja mówiąca o porzuceniu działalności giganta na terenach Europy. Jak oświadczyła Meta, nie ma ona jednak w planach wycofywać się z europejskiego rynku, dodając, że nie jest jedyną firmą, która boryka się z unijnymi przepisami. Podkreśliła także, że bardziej niż na wyjściu z UE zależy jej na zmianach regulacji prawnych, które zapewnią „długoterminowe bezpieczeństwo transatlantyckiego przepływu danych.” O ile wyjście Facebooka z Europy byłoby ogromnym ciosem dla przedsiębiorstw, na obecną chwilę pozostaje jedynie czekać za dalszą eskalację problemu.

Kurs akcji Meta (FB.US) w ostatnich 10 dniach, źródło: stooq.pl

Czy Chiny poradzą sobie z Igrzyskami Olimpijskimi?

Państwo Środka może po raz kolejnych pochwalić się pełnieniem funkcji gospodarza igrzysk olimpijskich, lecz tym razem zimowych. O ile Chiny starają się pokazać światu z jak najlepszej strony, to jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że państwo nadal staje na nogi po bankructwie Evergrande, rosnący konflikt Rosji z Ukrainą czy dokonywane testy rakiet balistycznych w Korei Północnej, zauważymy, że atmosfera wokół igrzysk jest zdecydowanie gęstsza. Co więcej, jak podaje analityk rynków finansowych, Bartosz Sawicki – „Jeszcze rok temu chińska gospodarka wzrosła o ponad 8% r/r. Na papierze może się wydawać, że to dobry wynik, ale stoi za nim słabość z pierwszego roku pandemii, która niejako automatycznie wywindowała wskaźniki ekonomiczne. Dziś władze Państwa Środka celują w 5-procentową dynamikę PKB, czyli o połowę gorszą niż kilkanaście lat temu wynosiła norma” – dodaje.

Przyglądając się najważniejszemu indeksowi parkietu w Szanghaju – SSE Composite – zauważymy, że wartości indeksu mimo wzrostu na początku pandemii, oscylują od ponad roku na poziomie między 3400 a 3600 pkt. Tymczasem obserwacja innych światowych indeksów giełdowych powinna sugerować wzrost. Dobrym przykładem może być S&P500, który podwoił swą wartość w ostatnim okresie. Mając na uwadze stagnacje na rynku giełdowym w Chinach można stwierdzić, że inwestorzy obecnie nie mają wielkich oczekiwań co do gospodarki chińskiej, a same Igrzyska Olimpijskie podniosły wartość indeksu jedynie o niecałe 4%.

Notowania indeksu SSE Composite przez ostatnie 3 lata, źródło: stooq.pl

Nawarstwienie tych problemów nie poprawiają także koszty potrzebne do organizacji wydarzenia, które przez pandemię znacznie wzrosły. Jednak oficjalne dane wskazują, że koszt organizacji igrzysk wyniósł Chiny 3,9 mld USD. Porównując to z kosztem letnich igrzysk w Pekinie z 2008 roku w wysokości 43 mld USD, poddaje tegoroczne dane w wątpliwość. Jak podaje śledztwo amerykańskich dziennikarzy, faktyczna suma wydatków wyniosła około 38,5 mld USD. Tym samym pokazuje to kolejny problem Chin, a mianowicie jej brak transparentności i wiarygodności danych. Jak podają eksperci, narracja polityczna w Chinach wskazuje na podkreślenie wyjątkowości tegorocznego wydarzenia w porównaniu z zeszłorocznymi igrzyskami w Tokyo. Tym samym ma to pobudzić naród i wzbudzić poczucie potęgi państwa. Jednak to, jakie skutki gospodarcze odczują Chiny po skończonych igrzyskach oraz jak Chiny poradzą sobie ze niebagatelnym wachlarzem wymienionych powyżej problemów, pozostaje nadal pod znakiem zapytania.

Zmiany w RPP

W zeszłym tygodniu oprócz co miesięcznego posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej doszło do zmian w składzie członków. We wtorek (08.02.2022) skład RPP zasilił Wiesław Janczyk, pełniący do tej pory funkcje przewodniczącego Komisji Finansów Publicznych. Tym samym odrzucono kandydaturę głównego ekonomisty banku Credit Agricole, Jakuba Borowskiego. Jednocześnie w kwestii zmian stóp procentowych doszło do kolejnego podniesienia stopy referencyjnej o 0,5 pb. do 2,75%. Jak podaje prezes NBP, Adam Glapiński, będzie w dalszym ciągu trzymał się prowadzenia restrykcyjnej polityki monetarnej, nadal podnosząc stopy procentowe. Na środowej konferencji oprócz informacji o tarczy inflacyjnej, stopach procentowych oraz złocie, prezes NBP oświadczył, że został ponownie wyznaczony przez prezydenta Andrzeja Dudę jako kandydat na kolejną kadencję prezesa polskiego Banku Centralnego.

Rynkowe prognozy dotyczące cen ropy naftowej

Jak podaje specjalista z Bank of America Francisco Blanch, cena ropy naftowej ma dopiero osiągnąć swoje apogeum latem tego roku, sięgając 120 USD za baryłkę w porównaniu z wartością około 93 USD za baryłkę na koniec ubiegłego tygodnia. Ekspert zaznacza, że obecnie popyt na ropę w USA jest rekordowy, lecz możliwości wzrostu podaży przez OPEC+ są ograniczone przez nie wystarczające czynniki produkcyjne związane z wydobyciem czarnego złota. Co więcej jako przyczynę takiej prognozy podał niskie zapasy ropy naftowej. „Mamy do czynienia z niestabilnym cyklem w notowaniach surowców. Niski stan zapasów dotyczy nie tylko ropy naftowej, ale też gazu ziemnego, towarów rolnych, czy metali. Ceny towarów nie są zbyt wrażliwe na wczesne podwyżki stóp procentowych, więc do pogorszenia koniunktury na ich rynkach, potrzeba kilku podwyżek stóp FEDu” – ocenia Francisco Blanch.

Zmiana kursu CB.F w przeciągu 10 dni, źródło: stooq.pl

About the author