Od cudu gospodarczego do straconej dekady, czyli jak Japonia wpadła w spiralę deflacyjną

Ostatnimi czasy słowo „inflacja” nie schodzi z krajowych, jak i międzynarodowych nagłówków gazet. Ciągły wzrost cen odczuwają też nasze portfele. Skłania to do rozmyślań: czy utrzymanie niskiej inflacji byłoby lepszą polityką monetarną? A może ceny powinny być coraz niższe? Deflacja (czyli długotrwały spadek lub stagnacja przeciętnego poziomu cen), choć kusi konsumentów, zdążyła pokazać, jak potrafi zdewastować gospodarkę. Spójrzmy na Kraj Kwitnącej Wiśni. Cesarstwo Japonii było jednym z najlepiej rozwijających się państw drugiej połowy dwudziestego wieku, potem pojawia się deflacja. Jak do tego doszło? Zapraszamy do lektury!

Rozkwit wiśni i gospodarki

Sytuacja po II wojnie światowej nie była łatwa. Gospodarka Japonii ucierpiała na międzynarodowym konflikcie tak bardzo, że w latach 50. i 60. ubiegłego wieku nadal ją odbudowywano. Kluczem do osiągnięcia sukcesu stały się przemysł i budownictwo. Rząd wspierał przedsiębiorstwa za pomocą agencji, które lokowały środki w gospodarce. Władza stawiała na szybki wzrost gospodarczy przy jednoczesnej mobilizacji oszczędności wśród ludności. Tworzono otoczenie sprzyjające inwestycjom przez neutralną politykę fiskalną, ekspansywną politykę monetarną i dodatni bilans płatniczy.

Wzrost gospodarczy napędzała współpraca sektora prywatnego i publicznego. Pozwalało to na osiąganie lepszych wyników w porównaniu z krajami o mniej liberalnym podejściu. Poza tym istotny był także jeszcze jeden czynnik – szczelność gospodarki.

Prowadzenie międzynarodowego biznesu wymagało zgody ministerstwa. Kontrolę nad dewizami (zasobami walut i zagranicznych instrumentów) posiadało państwo. Przedsiębiorstwa były więc niejako zmuszone do współpracy z rządowymi instytucjami. Utrudniony dostęp do inwestycji zagranicznych oraz występowanie rządu jako pośrednika w transakcjach międzynarodowych ograniczało dostęp kapitałowi zagranicznemu. Ta koncepcja, którą można umiejscowić pomiędzy wolnym rynkiem a gospodarką centralnie planowaną, opierała się w dużej mierze na formach perswazji, tj. zachętach i ostrzeżeniach.

Bez wątpienia był to jeden z najlepszych okresów dla gospodarki Japonii – średnia wartość wzrostu gospodarczego w latach 1953–1973 wynosiła 9,1%. Dlaczego więc w ciągu kolejnych kilkunastu lat państwo to znalazło się w tak złej sytuacji? Załamanie na rynku akcji, stagnacja gospodarcza oraz długookresowa deflacja, której doświadczył Kraj Kwitnącej Wiśni w latach 90., to rezultat nałożenia się na siebie kilku czynników. Poniżej zostaną omówione te najistotniejsze.

Inflacja, recesja i kredyt

W latach 70. dwudziestego wieku upadł system z Bretton Woods[1] – dolar przestał być wymienialny na złoto, a jen po uwolnieniu kursu zauważalnie zyskał na wartości. Polityka banku centralnego Japonii nie powstrzymała inflacji, która – dodatkowo napędzona przez szoki paliwowe z 1973 roku – osiągnęła wartość niemal 25% (CPI). Zaufanie do Bank of Japan zmalało. Podjęto wtedy kolejne próby modyfikacji ustroju – na bardziej liberalny. Otwarto się na kontakty handlowe z resztą świata. Wzorując się częściowo na Stanach Zjednoczonych, wprowadzono liberalizację systemu bankowego, a bank centralny zmienił swój cel: ze stabilizacji kursu walutowego na kontrolę podaży pieniądza. Bank Japonii nadal pozostawał podporządkowany rządowi. Zawirowania związane z systemem bankowym nie zostały odebrane przez społeczeństwo pozytywnie – konsumpcja gospodarstw wyhamowała przez obawy zmian w funkcjonowaniu gospodarki.

W 1974 roku odnotowano pierwszą powojenną recesję, co po wielu latach wzrostów było czymś niepokojącym. Z perspektywy czasu można jednak stwierdzić, że większe konsekwencje miała decyzja Banku Japonii dotycząca złagodzenia zasad udzielania kredytów (by zwiększyć ich liczbę w gospodarce).

Nadmiar kapitału na rynku (banki były zachęcane do udzielania kredytów) doprowadził do alokacji środków na giełdzie i w nieruchomościach. Preferencyjne finansowanie niektórych gałęzi produkcji spowodowało zaniżenie ryzyka inwestycyjnego, nadmierną konkurencję i przeinwestowanie tych sektorów. W konsekwencji japońskie korporacje stopniowo wyrabiały sobie nawyk zbyt agresywnego inwestowania. Banki z kolei udzielały kredytów na granicy bezpieczeństwa, licząc na dalsze finansowanie ze strony rządu.

Sytuację dobrze przedstawia udział długu prywatnego w relacji do PKB, który w latach 1981–1990 wzrósł z 150% do niemal 220%. Obrazuje to czerwona linia na załączonym wykresie.

Już w latach 70. i 80. wśród japońskich korporacji coraz popularniejsze stało się korzystanie z inżynierii finansowej jako kolejnego źródła przychodów. Z roku na rok zyski czerpane z rynków finansowych miały większy udział w przychodach największych przedsiębiorstw. Do inwestycji wykorzystywano pożyczki i kredyty na niski procent. Metodę inwestycji o dużym ryzyku za pożyczone pieniądze określa się teraz jako zaitech, co z japońskiego (財テ) oznacza po prostu zarządzanie finansami.

Czynniki międzynarodowe i polityka monetarna

Ważnym wydarzeniem, które wpłynęło na sytuację gospodarczą oraz decyzje japońskiego banku centralnego, było podpisanie porozumienia w Hotelu Plaza w 1985 roku. Pięć największych potęg gospodarczych (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Niemcy, Francja, Japonia) zgodziło się na umocnienie kursu dolara względem japońskiego jena i niemieckiej marki. Stanowiło to odpowiedź na kłopoty USA związane z krajowym przemysłem i deficytem handlowym. Po podpisaniu Plaza Accord dolar spadł o około 40%, a w konsekwencji japoński jen znacznie zyskał na wartości. Już w roku 1986 Bank of Japan podjął decyzję o wsparciu gospodarki przez ekspansywną politykę pieniężną, szczególnie uwzględniając potrzebę reakcji na kolejne szoki naftowe oraz straty ponoszone przez japońskich eksporterów, którzy bardzo ucierpieli na zmianie kursu jena. Stopy procentowe z poziomu 5% w 1985 roku konsekwentnie zmniejszano aż do poziomu 2,5% w 1987 roku. Był to czas znacznych wzrostów cen akcji na tokijskiej giełdzie: w latach 1986–1988 wynosił średnio 32%, grunty podrożały o 23%, podczas gdy wskaźnik inflacji CPI osiągał 1%.

Obniżenie stóp tylko zwiększyło skalę wzrostów na giełdzie, a Japonia nie dość, że utraciła jeden z głównych motorów napędowych gospodarki – dodatni bilans handlowy, to musiała mierzyć się z coraz większymi dysproporcjami. Według Williama Engdahla japońskie przedsiębiorstwa w tamtym okresie jeszcze częściej stosowały zaitech, by rekompensować straty wywołane aprecjacją jena. Gdy w 1989 roku postanowiono podnieść stopy procentowe, było już za późno. Poniższy wykres pokazuje, jak na przestrzeni lat 1970–1995 kształtowała się wartość stopy procentowej.

Załamanie indeksu i stagnacja

Pękniecie bańki na tokijskiej giełdzie w 1989 było rezultatem narastających dysproporcji w gospodarce. Rok później w ślad za TSE poszedł rynek nieruchomości, notując około 15% spadku wartości. Narastający kryzys sektora finansowego ujawnił wiele niedociągnięć, takich jak finansowanie nierentownych przedsiębiorstw. Ich upadek mógł doprowadzić do fali bankructw (również finansujących je banków). Firmy, które nie osiągały przychodów, a były sztucznie utrzymywane przy życiu przez zastrzyki kapitału, potocznie zaczęto nazywać „japońskimi zombie”. Bank Japonii zmuszony był do wprowadzenia aktywnej polityki ratowania instytucji finansowych.

Sytuacja okazała się na tyle poważna, że wciągnęła gospodarkę Japonii w spiralę deflacyjną. Szczyt osiągnięć przedkryzysowej gospodarki został przyćmiony recesją, która ujawniła wiele niedociągnięć ekonomii tamtych czasów. Z konsekwencjami deflacji Japończycy mierzą się do dzisiaj, a potwierdza to indeks Nikkei 225, który do tej pory nie osiągnął wyników zbliżonych do tych z 1989 roku.


[1] System walutowy, który obowiązywał od połowy lat 40. do wczesnych lat 70. XX wieku – wymagał powiązania waluty z dolarem amerykańskim, który z kolei był powiązany z ceną złota.

About the author