Wprowadzenie podatku cyfrowego jest tematem powszechnej debaty oraz budzi wiele skrajnych opinii. Został zaproponowany we wniosku z 21 marca 2018 r. dotyczącego dyrektywy Rady w sprawie wspólnego systemu podatku pobieranego od przychodów wynikających ze świadczenia niektórych usług cyfrowych. Mateusz Tchórzewski z UKSW zwraca uwagę na próbę wypracowania wspólnego prawa w tym zakresie z uwagi na jego większą skuteczność. Na ten moment wypracowanie konsensu przez kraje członkowskie okazuje się zbyt trudne. Skoro wypracowanie porozumienia na arenie międzynarodowej wydaje się niemożliwe, przejdźmy do rynku krajowego. Pierwotnie podatek ten miał wejść w życie 1 stycznia 2020 r., jednak jego wejście odłożono w czasie. Szacuje się, że podatek cyfrowy wejdzie w życie w 2023 r.
Zamieszanie gwarantowane?
W tym miejscu należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czym on jest i jakie skutki będzie za sobą niósł. Ma on objąć największe firmy, których globalne roczne przychody przekraczają 750 mln euro, dotyczyć m.in. usług reklamy internetowej, treści cyfrowych, przetwarzania w chmurze, pośrednictwa platform internetowych i mediów społecznościowych. Na razie w Polsce przyjęto pierwszą regulację dotyczącą opodatkowania usług cyfrowych. Doszło do niej za sprawą zmiany Ustawy o Kinematografii. Podmioty dostarczające audiowizualną usługę medialną na żądanie obowiązane są do wpłaty na rzecz Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF) opłaty (podatku) w wysokości 1,5% przychodu uzyskanego z tytułu opłat za dostęp do udostępnianych publicznie audiowizualnych usług medialnych. Wydawać by się mogło, że zmiany te są wprowadzane po to, aby znalazło się więcej pieniędzy na koncie skarbu państwa. Podatek cyfrowy ma jednak swoje duże uzasadnienie. Gwałtowny rozwój technik cyfrowych wiąże się z poważnymi wyzwaniami dla systemu podatkowego, System ten był tworzony lata temu, przez co jego przystosowanie maleje z dnia na dzień i nie jest zaktualizowane do obecnych uwarunkowań gospodarczych.
Powracając do pierwotnego wątku, nie udało się wypracować konsensu w tej sprawie, dlatego z pewnością nie wszystkie kraje członkowskie UE zdecydują się na wprowadzenie podatku cyfrowego. Oczywistą sprawą dla inwestorów z zagranicy jest możliwość obniżenia sobie kosztów związanych z brakiem dodatkowego podatku. Występuje także ryzyko podwójnego opodatkowania – przejście z zasady kraju siedziby do zasady kraju przeznaczenia w prawie międzynarodowym będzie niejednoznaczne i trudne do ustalenia. Następną kwestią jest chęć obarczenia tymi kosztami wielkich korporacji. W praktyce teoria znowu odbiega od rzeczywistości. Podobnym przykładem okazał się podatek cukrowy. Miał on obarczyć finansowo wielkie korporacje. Jak się później okazało nic takiego nie miało miejsca, ponieważ koszty podatku cukrowego zostały przeniesione na konsumenta w postaci wyższych cen.
Nie inaczej sytuacja będzie wyglądała w tym przypadku według doniesień serwisu theverge.com. W Wielkiej Brytanii od września 2020 r. Amazon, Google, Apple ogłosiły podniesienie cen na wszystkie usługi związane z „search engines, social media services and online market places” dla wszystkich przedsiębiorców. Taka sytuacja ma bezpośredni wpływ przykładowo na koszt kampanii reklamowej. W finalnym rozrachunku wielkie korporacje znajdą sposób, aby koszty takiego podatku przerzuciły się na konsumenta, co nie było docelowym zamysłem. Trzecim aspektem jest wysokość omawianego podatku. ,,Wątpliwości budzi wysokość stawki podatkowej (7%), która jest znacznie wyższa niż proponowana przez Komisję Europejską i obowiązująca w innych państwach, które przyjęły lub procedują przyjęcie podatku cyfrowego” – można przeczytać w ocenie skutków regulacji zawartych w projekcie ustawy o podatku cyfrowym. Idąc za doświadczeniem krajów w którym ten podatek obowiązuje widać proporcjonalność przerzucania kosztów przez korporacje na pośredników a co za tym idzie konsumentów. Ponadto podatek ma być pobierany przez organy Krajowej Administracji Skarbowej, a dochody odprowadzane do Funduszu Technologii Cyfrowych. W przypadku uchwalenia ustawy administracja skarbowa poniesie pewne wydatki związane m.in. z koniecznością dodatkowego przeszkolenia pracowników. W myśl ustalanej uchwały koszty administracyjno-wdrożeniowe są widocznie pomijane. Zważywszy na fakt, że wpływy z tytułu podatku w skali ogólnej nie będą duże, należy dokładnie zbadać koszt. Ich szacowana skala na 2021 r. miała 0,26% dochodów podatkowych. Zatem ciężko jednoznacznie stwierdzić, że ów podatek będzie opłacalny dla którejkolwiek ze stron. Z praktycznego punktu widzenia pobieranie podatku od dochodów brutto zamiast od zysków jest trudniejsze do realizacji.
Cyfrowa perspektywa
Podatek cyfrowy to zapewne nie unikniona przyszłość, jednak w tym momencie należy sobie zadać pytanie, czy jesteśmy gotowi na jego wprowadzenie. W wymiarze i według projektu obecnie przygotowywanego może on przynieść masę negatywnych skutków, które odbiją się na zwykłym obywatelu. Jego regulacja prawna, ustalenie wysokości są bardzo trudne do wykonania. Realizacja administracyjna naraża na duży koszt, który w finalnym rozrachunku może okazać się nieskalowalny. A u jego podstaw leży sprawa większych wpływów do skarbu państwa oraz próba skrócenia dystansu do wielkich korporacji przez mniejsze firmy. Wypracowanie wspólnej strategii na arenie międzynarodowej oraz ujednolicenie przepisów dałoby szansę na uniknięcie negatywnych aspektów i wyrównało szansę dla przedsiębiorców. Należałoby także odnieść się do przerzucania jego kosztów na obywateli i poczynić ku temu kroki. W finalnym rozrachunku okazuje się, że korporacje zawsze znajdują sposób, aby wyjść na swoje.