- Wybuchają kolejne strajki pracownicze
- Spowolnienie wzrostu gospodarczego na świecie
- Czerwony tydzień na polskiej giełdzie
Kolejne strajki
Rosnące ceny powodują, że pracownicy coraz częściej zwracają się do swoich pracodawców o podwyżkę. Na początku roku strajkami grozili górnicy, a od poniedziałku rozpoczął się strajk generalny w przedsiębiorstwie zajmującym się produkcją autobusów – Solaris. Za organizację przedsięwzięcia odpowiada NSZZ Solidarność i OPZZ „Konfederacja Pracy”. Jak przekazano, strajkujący domagają się podwyższenia wynagrodzenia o 800 złotych brutto. Zdaniem związkowców zarząd firmy nie wywiązał się z ustaleń zawartych w drugiej połowie 2021 roku. Rzecznik Solaris poinformował w piątek, że do pracy nie przystąpiło 24% załogi.
Z podobną sytuacją mamy do czynienia również w zakładzie Bison – Bial. Tam pracownicy domagają się zwiększenia swoich pensji o 600 złotych brutto. Innym przedsiębiorstwem, gdzie związkowcy weszli w spór zbiorowy z pracodawcą są Pudliszki – związki zawodowe chcą podwyżki w wysokości 400 złotych brutto.
Spowolnienie światowej gospodarki
Po gwałtownej recesji, z którą przyszło się zmierzyć całemu światu w 2020 roku, wydawało się, że możemy liczyć na stopniową odbudowę gospodarki. Międzynarodowy Fundusz Walutowy uważa jednak, że wzrost globalnej gospodarki w najbliższych latach będzie niższy niż dotychczas prognozowano. Zdaniem analityków, w 2022 roku światowe PKB ma wzrosnąć o 4,4% rok do roku, co oznacza spadek o 0,3 punktu procentowego w stosunku do prognozy z października. Kolejny rok ma przynieść jeszcze niższą dynamikę PKB, bo w tym okresie wzrost jest szacowany na jedynie 3,8%. Warto zauważyć, że w 2021 roku światowa gospodarka odnotowała najwyższy wzrost od czterech dekad, który wyniósł aż 5,9%.
Powodem zmiany prognoz w dół ma być polityka budżetowa Joe Bidena, a także kryzys na rynku nieruchomości w Chinach. Prognoza wzrostu PKB w Stanach Zjednoczonych została zmniejszona o 1,2 punktu procentowego do 4%. Eksperci sądzą, że plany prezydenta z ramienia partii Demokratycznej nie przyniesie takich korzyści, jakich spodziewano się jeszcze na początku 2021 roku. Chiny z kolei mają stracić przez swoja rygorystyczną politykę ograniczania rozwoju pandemii, która sprawiała, że całe miasta były kierowane na kwarantannę po wykryciu jednego przypadku COVID-19.
Dodatkowym utrudnieniem dla konsumentów ma być rosnąca inflacja. Ekonomiści MFW przewidują, że w krajach rozwiniętych stopa inflacji osiągnie średnio 3,9%. Jest to znaczące podniesienie prognozy, ponieważ jeszcze kilka miesięcy temu raporty organizacji mówiły o inflacji na poziomie 2,3%. Na jeszcze szybsze podwyżki cen muszą przygotować się mieszkańcy krajów rozwijających się, gdzie wspomniany wskaźnik ma wynieść średnio aż 5,9%.
Krew na polskim parkiecie
W obliczu niepokoju wokół napiętej sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej giełdy na całym świecie znalazły się w korekcie. Wynik amerykańskich indeksów uratowała bardzo dobra piątkowa sesja, która pozwoliła Nasdaq’owi na zakończenie tygodnia z wynikiem 0,01%. Lepiej poradziły sobie S&P500 i Dow Jones Industrial Average, które uzyskały wynik odpowiednio 0,77% i 1,35%.
Niestety polski rynek nie może pochwalić się podobnymi stopami zwrotu. Kończący się tydzień źle zapamiętają inwestorzy z NewConnect, który stracił 4,5%. Niewiele lepiej wygląda sytuacja na indeksie największych polskich spółek giełdowych – WIG20 stracił 3,96%. Także polski złoty doświadczył deprecjacji w wymiarze 2,96% w stosunku do dolara i 1,23% w stosunku do euro.
Na rynku towarowym na uwagę zasługuje spadek ceny złota o 2,28% do poziomy 1790,1 dolara za uncję. Ważną zmianą dla naszych portfeli jest również wzrost ceny ropy naftowej, która w piątek przekroczyła 90 dolarów za baryłkę (najwyżej od 2014 roku), cofając się następnie w okolice 89 dolarów w przypadku ropy Brent i 87 dolarów w przypadku ropy WTI.