Osoba, która w tym roku zdecydowała się na budowę domu jednorodzinnego, nie ma lekko. Wzrost cen stali (pisaliśmy o tym tutaj) oraz piasku (z kolei o tym pisaliśmy tutaj) z pewnością podnosi całkowity koszt budowy. Mówią – nie kop leżącego, jednak drewno uznało, że dołączy do innych surowców, które zanotują bardzo silny wzrost, który odczuwalny jest zwłaszcza w Polsce. Co prawda, najgorzej było w maju 2021 r. (jak na razie), jednak nie dajmy się zwieść – zapowiadane są kolejne, stałe wzrosty cen najpopularniejszego budulca. W Polsce na straży drewnianych skarbów stoją Lasy Państwowe. Pytanie – czy jakkolwiek mogą pomóc przedsiębiorcom oraz konsumentom?
Surowiec ze złota?
W ostatnim roku ceny na światowym rynku drewna poszybowały do najwyższych poziomów w historii notowań. Właściwie pod pojęciem „drewna” mieści się głównie tarcica – czyli obrobiony asortyment drzewny, który jest gotową bazą dla stolarzy. Mowa tutaj o deskach, balach, listwach lub belkach. W 2020 r., w związku z kryzysem pandemicznym, ceny znacząco się zmniejszyły. Jednak późniejszy wystrzał był praktycznie nie do zatrzymania. Skąd taki wzrost cen? Można powiedzieć, że to kwestia spekulacji deweloperów, którzy wstrzymali się z zakupami, ponieważ liczyli na silne spadki ceny surowca na początku 2021 r. Tymczasem, w związku z zaburzeniami spowodowanymi sytuacją postpandemiczną, ceny zaczęły rosnąć. Gdy przyszedł czas powrotu na budowy (kwiecień), ludzie poczuli się jak w grudniu przed świętami – nastąpił szał zakupowy. W lecie buduje się najwięcej domów z drewna, ponieważ sprzyja temu pogoda, więc trzeba było się spieszyć. Deweloperzy prześcigali się w zamówieniach na jak największe ilości budulca, do tego stopnia, że tartaki nie były w stanie przetworzyć w krótkim terminie tak dużych wolumenów. 7 maja 2021 r. uśredniona cena drewna osiągnęła 1670,5 dol. za ponad 2300 metrów sześciennych [stopa deskowa]. Obecny stan może być w zasadzie nazywany dołkiem, jednak nadal jest to cena zbliżająca się do 700 dol. za stopę deskową, jest to cena, której przed 2020 rokiem nie zanotowano.
Polski las
A w Polsce … jak w Polsce. Czy nasz kraj lasami stoi? Po części, chociaż mogłoby być lepiej. Lesistość Polski wynosi 30,8% (w stosunku do powierzchni lądowej). Jest to wartość niewiele większa od przeciętnego światowego zalesienia. W 2019 r. powierzchnia lasów wynosiła 9,25 mln ha, w ciągu 10 lat powierzchnia ta wzrosła aż o 135 tys. ha, co jest tendencją odwrotną do światowej, ponieważ ostatnia dekada przyniosła zmniejszenie się światowej powierzchni lasów o 33,6 mln ha.
Światowy wzrost cen surowców nie ominął naszego kraju, w związku z czym można było odczuć skutki popytowej spekulacji. Jednak w naszym przypadku trzeba powiedzieć coś o instytucji, która prowadzi gospodarkę leśną oraz zarządza ogromnymi terenami obfitymi w drogocenne pnie. W związku z kłopotami związanymi z wysoką ceną budulca, tak bardzo potrzebnego do rozwoju krajowej infrastruktury, ale i nie tylko, PGL Lasy Państwowe… nie mogły z tym nic zrobić. Według oficjalnej informacji prasowej, którą podało biuro Lasów Państwowych, instytucja nie jest eksporterem drewna, ani go nie skupuje, dlatego nie może mieć istotnego wpływu na wzrost cen na wolnym rynku. Organizacja musiała się tłumaczyć z podejrzeń przedsiębiorców z branży drzewnej, którzy, narzekając na drożyznę, zrzucali winę na Lasy Państwowe. Do listy zarzutów dodawano też niekontrolowany eksport surowca za granicę, co miało podnosić lokalne ceny. Państwowa instytucja stwierdziła, że eksport zagraniczny Lasów Państwowych to zaledwie ułamek całego eksportu, jaki generowany jest przez branżę, ponadto jest on ściśle kontrolowany przez nadrzędne organy.
Rzeczywiście, średnimi cenami drewna w Polsce zajmuje się Główny Urząd Statystyczny. Ostatni komunikat prezesa GUS brzmi następująco: „[…] ogłasza się, że średnia cena sprzedaży drewna, obliczona według średniej ceny drewna uzyskanej przez nadleśnictwa za pierwsze trzy kwartały 2021 r., wyniosła 212,26 zł za 1 metr sześcienny”. Rok temu średnia cena drewna za trzy kwartały wynosiła 196,84 zł, co oznacza, że w tym roku mamy do czynienia z blisko ośmioprocentowym wzrostem. W porównaniu do światowego szału, jaki mieliśmy w maju, a który w pewnej części trwa nadal, nie jest do bardzo duża podwyżka, a jednak branża drzewna z pewnością to odczuła.
Leśny portal aukcyjny
Swoją drogą, czy wiedzieliście, że będąc podmiotem gospodarczym, możecie bez problemu kupić drewno ze swojego nadleśnictwa? Co więcej, od kilkunastu lat istnieje system E-Drewno, który jest systemem umożliwiającym takie zakupy w drodze aukcji elektronicznych, które obejmują wszystkie nadleśnictwa w naszym kraju. Podmiot gospodarczy, który chce brać udział w aukcjach, musi być zarejestrowany w Portalu Leśno-Drzewnym (P-LD), który jest osobnym systemem oraz bazą danych zawierającą kontrahentów. Nie można jednak od razu brać udziału w licytacjach – należy najpierw wpłacić opisane w regulaminie wadium, które ma być zabezpieczeniem na wypadek wycofania się klienta z umowy. Osoby, które nie są zarejestrowane w P-LD, mogą jedynie obserwować poszczególne aukcje, jednak nie mają prawa do partycypacji.
Jak wygląda taka aukcja? Na początku przedstawiana jest informacja, jaki rodzaj drewna przeznaczony jest do licytacji oraz jaki jest wolumen sprzedaży (np. jodła, 90 m^3). Kontrahent na każdej akcji może złożyć tylko jedną ofertę zakupu, przy czym może się ona składać z kilku wariantów limitu ceny (warianty te można dodawać, edytować lub usuwać). Zgłoszenie oferty zostaje zapisane w rankingu ofert. Wraz z upływającym czasem, oferta może być redukowana, wtedy też zmieniają się warianty ilości i ceny sprzedaży. Aukcję wygrywa kontrahent, który po dogrywce, złożył najlepszą ofertę, nazywaną ofertą wygrywającą.
Portal E-Drewno jest istotnym elementem rosnącego eksportu drewna z polskich lasów. Według serwisu Murator w latach 2016-2019 eksport drewna z Polski wzrósł o ponad 80%, z 2,4 mln m³ do 4,4 mln m³, z czego 3,9 mln m³ przypada na drewno iglaste. Aż 31% drewna iglastego, które eksportujemy, trafia do Chin, 36% do Niemiec, a 7% do Czech. W związku z tym na aukcje w portalu zaczęła trafiać coraz większa część pozyskiwanego surowca, co oznacza dalszy wzrost eksportu. Gdy do tego dodamy ogromny światowy popyt oraz podaż, która nie jest w stanie na raz obsłużyć tak dużej liczby kupujących, rosną lokalne ceny.
Kolejna bańka do przekłucia?
Bańki lubią pękać w dość niespodziewanych momentach. Przede wszystkim, czy obecna sytuacja na rynku drzewnym może zostać nazwana bańką? Prawdopodobnie. Czy pęknie w najbliższym okresie? Jak zwykle – nie wiadomo, ale nie zanosi się na to. Analitycy spodziewają się raczej dalszych, lecz wolniejszych wzrostów. Sugerowanie się obecnym spadkiem według niektórych specjalistów może być pułapką, ponieważ w okresie jesienno-zimowym ceny zazwyczaj spadały. Jednak uważa się jednocześnie, że rynek, poprzez tak duży popyt i próbującą go nadgonić podaż, jest rozregulowany oraz ma wrócić do „normalnego” stanu na przełomie 2022 oraz 2023 roku. Spodziewane jest też spowolnienie w branży budowlanej, co spowoduje ustabilizowanie cen. Mniej drewna używanego do budowy domów, a także innych budynków infrastruktury publicznej oznacza nadgonienie ciągle wysokiego popytu oraz zmniejszenie tegorocznej anomalii. Analitycy ostrzegają jednak, że ceny w przyszłym roku z pewnością wzrosną, jednak niekoniecznie tak gwałtownie. Oznacza to, że, pomimo wysokich cen, końcówka 2021 roku może być dobrym momentem na zaopatrzenie się w ten jakże istotny budulec.
Drewno jest naturalnym skarbem, ponieważ jest niezwykle istotne nie tylko w branży stricte budowlanej, ale jest również istotne dla producentów mebli, stolarki okiennej i drzwiowej. Oczywiście, to tylko kilka z wielu gałęzi gospodarki, które potrzebują drewna do swojego przetrwania. Światowi producenci muszą więc myśleć o rozwiązaniach, jakie pomogą im rozwiązać obecne problemy i przygotować się na kolejne, jakby ich było mało.